Miasto Grand Hoteli i pterodaktyli - Opatija - Chorwacja - Urlop 2024-cz.16
Naładowani po wizycie w Memorial Centre Nikola Tesla dojeżdżamy do zlokalizowanej w okolicach Rijeki Opatiji.
Zawsze mi się wydawało, że północ Chorwacji jest mniej stroma niż południe, a tu niespodzianka. Do wynajętego apartamentu mamy nieco pod górę, tak nieco, że w lejącym deszczu jakim powitała nas Opatija nasze załadowane po dach auto zaczyna się ślizgać! Lecąc (czy raczej ślimacząc się, bo lecenia tam zdecydowanie nie było) lewym driftem, przejeżdżamy zjazd z wąskiej w bardzo wąską opatijską uliczkę. Nasz gospodarz, któremu chwilę wcześniej udostępniliśmy swoją lokalizację zaczyna do nas nerwowo wydzwaniać. Po krótkich wyjaśnieniach i odejściu na drugi krąg, który przez miejscową organizację ruchu przegania nas przez połowę miasta, podchodzimy do drugiego lądowania, tym razem zakończonego sukcesem. No i jesteśmy! Po krótkim odpoczynku ruszamy na zwiedzanie miasta. Na szczęście apartament zarezerwowaliśmy blisko centrum, więc nie planujemy kolejnych driftów, zresztą deszcz już przestał padać. Po drodze mijamy lokalną piekarnię, zwaną po swojskiemu pekarą (choć po wejściu do strefy euro, niektórzy Chorwaci usiłują przechrzcić pekary na "bakery" - cóż za demoralizacja obyczajów!) gdzie przysiadamy na krótki popasik. Zapewne wiecie, że chorwackie pekary to często gęsto miejsca, gdzie można zjeść szybki posiłek, bo ich oferta kulinarna jest zazwyczaj bardzo szeroka, poczynając od burków (czym są burki pisałam tutaj) na różnych słodkościach z ciasta francuskiego i kawie kończąc. Jeszcze kilka kroków i jesteśmy nad morzem.
Już po drodze uderza w nas fakt, że architektura Opatiji jest zupełnie inna niż w innych chorwackich miasteczkach, zwłaszcza dalmackich. Mamy wrażenie, że nie jesteśmy w Chorwacji, lecz we Włoszech.
Część z nich jest niestety bardzo zaniedbana, ale większość zachwyca.
Dla mnie Opatija to uosobienie (choć gdzie tu osoba? raczej rzecz, ale z drugiej strony przecież nie powiemy uprzedmiotowienie 😎) wyrazu KURORT. I to kurortu pełną gębą. Takiego do którego w okresie międzywojennym wyjeżdżała arystokracja. Cała Opatija jest właśnie taka arystokratyczna. I dlatego Janusz i Grażynka czują się w niej "jakby luskusowo". Na szczęście jednak naszą konfuzję łagodzi fakt, że w Opatiji znajdujemy polskie akcenty! I od razu człowiek czuje się bardziej na miejscu. Zbliżając się do promenady Cesarza Franciszka Józefa (choć jej prawidłowa nazwa to Promenada Lungomare) mijamy popiersie Henryka Sienkiewicza!
Sienkiewiczowi, który bywał tu kilkukrotnie, Opatija bardzo się podobała, choć w korespondencji z podróży bardzo narzekał na niewygodę dojazdu. Jednak o samym miasteczku pisał tak: Powietrza i ciszy nie brak. Park, bardzo piękny i bardzo obszerny, przypomina ogrody w Monte Carlo, ale ładniejszy od nich, bo cienisty i bardziej zarosły. Schodzi on do samego morza. Tu i ówdzie budynki, altany, kawiarnie bardzo eleganckie, ale pełne miejsc zacisznych.
To właśnie tutaj Sienkiewicz napisał Pana Wołodyjowskiego i przygotował wstępną wersję "Quo vadis"! To tu świętował też otrzymanie Nagrody Nobla.
Wspomniany przez naszego pisarza park to zapewne przepiękny park Angiolina.
Znajduje się on przy samej promenadzie Franciszka Józefa, nie jest zbyt duży, ale zachwyca różnorodnością roślinności, drzew, krzewów, ogromnych bananowców,
a mieszcząca się w pobliżu pięknej mozaiki kwiatowej
rabata bambusowa kojarzy się z bardziej orientalnymi klimatami.
Do Opatiji (wówczas Abacji) zjeżdżali też inny znani Polscy i gościli tutaj także Maria Konopnicka, Stefan Żeromski i Stanisław Witkiewicz. Bywał tu także Józef Piłsudzki, który za sprawą adriatyckiego klimatu usiłował "wyleczyć się" z lęków i rozterek sercowych. Czyli generalnie leczył stres. A tego mu w życiu nie brakowało, począwszy od traumy po napadzie na rosyjski pociąg, współorganizowanym z bojówkarzami PPS-u, a na kryzysie małżeńskim i romansem z Aleksandrą Szczerbińską kończąc.
Gdy następnym razem wkurzy mnie jakiś nawiedzony klient, wyskoczę sobie na weekend do Opatiji. Zobaczymy czy mi też ten klimat pomoże. Jestem pewna że tak, bo na mnie cała Chorwacja działa bardzo pozytywnie i jest także przeze mnie preferowaną metodą leczenia stresu 😎
Po II wojnie światowej Opatija nieco podupadła, bo władze ówczesnej Jugosławii nie za bardzo były zainteresowanie rozwojem turystyki. Na szczęście nie zapomnieli o niej turyści z zachodniej Europy, dla których Jugosławia była "socjalizmem z ludzką twarzą". Z kolei dla turystów z krajów demoludu Opatija była namiastką zachodu.
Przemieszczamy się dalej wybrzeżem, docierając do stojącej na wystającej z morza skale dziewczyny z mewą. Ta rzeźba to symbol Opatiji. Piękna wiotka sylwetka dziewczyny, na której wyciągniętej dłoni przysiada mewa przyciąga wzrok i romantycznie się komponuje ze skalistym wybrzeżem.
Figurka przyciąga turystów i mewy, które niepomne założeniom artysty rzeźbiarza zamiast na dłoni przysiadają na ... głowie. Jakby tego było mało, te pterodaktyle w ptasiej skórze robią sobie z biednej dziewczyny publiczną toaletę.
Dlaczego pterodaktyle? Mieszkam nad morzem (no prawie, bo do morza mam jakieś 10 km) Bałtyckim oczywiście, w Polsce tylko takie mamy dostępne "od ręki" i jak to nad morzem bywa, codziennie latają nam nad głowami mewy na spółkę z rybitwami. Te skrzydlate gangi mają jedną przypadłość. Otóż rozglądają się i wypatrują jeleni, którzy sobie umyją auto. Jak tylko wypatrzą taką ofiarę traktują ją nalotem dywanowym. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale mogę przez miesiąc nie myć samochodu i przez ten miesiąc nie znajdę na nim ani jednej białawej obleśnej niespodzianki. Ale wystarczy, że skuszę się nieopatrznie na skorzystanie z usług myjni samochodowej ("mężu, jesteś taki przystojny i taki męski a moje biedne małe autko jest takie brudne...") a potem postawię auto pod biurem, to gdy będę wychodziła z pracy, na bank będzie ono wyglądało tak:
I nie mówcie mi, że to ptaki mi auto obsr... Zwykłe ptaki tyle nie robią. To musi być nalot dywanowy bandy pterodaktyli. Wcześniej myślałam, że może kolor auta ich przyciąga, ale gdy zmieniłam je z czerwonego na niebieskie, preferencje pterodaktyli pozostały takie same. Gdyby nie moja bezwarunkowa miłość do zwierząt (z wyjątkiem pająków!), już dawno bym kupiła sobie wiatrówkę.
Ale wróćmy do Opatiji. Spacerując po urokliwej promenadzie docieramy do malutkiej zatoczki, w której stoi pomnik lokalnego przewoźnika.
Ten prosty człowiek ofiarował swoje wielkie serce i małą łódeczkę zarabiając w ten sposób na życie, Wzruszający pomnik jest hołdem dla zwykłych ludzi, dzięki czemu Opatija - perła Riwiery Opatijskiej- zachowała ducha adriatyckiego kurortu, pomimo przeciwności losu i historii.
Jak każdy szanujący się kurort, Opatija posiada Aleję Gwiazd. Znajdziecie tutaj gwiazdy takich chorwackich wybitnych ludzi jak Nikola Tesla czy Olivier Dragojević - znanego chorwackiego wokalisty.
Nawiązując do wokalistów, po drodze mijamy lokalnego przedstawiciela tego zawodu, którego artystyczne zaangażowanie znakomicie tuszuje delikatnie mówiąc niedoskonałości warsztatu i braki uzębienia. Nie mniej jednak nasz podziw wzbudza jego odwaga. Ja wiem, że śpiewać (a w tym przypadku i grać) każdy może, ale chyba jednak nie każdy powinien. Pomimo tego, jego postawa wzbudza przede wszystkim sympatię i pomimo totalnego barku umiejętności śpiewania i grania, facet robi nam dzień. Zresztą zobaczcie (i posłuchajcie) sami. Czy można się nie uśmiechnąć? 😁
W oczy rzuca się nam przepiękny Hotel Kvarner — pierwszy hotel wybudowany w Opatii, którego początek sięga 1884 r. Uważa się, że Hotel Kvarner był pierwszym budynkiem tego typu nad wschodnim wybrzeżem Adriatyku.
Generalnie w Opatiji, w odróżnieniu od reszty Chorwacji hotel wchodzi na hotel i niemal każdy z nich to Grand Hotel. Nie, żebym coś miała do Grand Hoteli, ale to mi zalatuje kompleksem Napoleona. Wiecie, Napoleon nie grzeszył wzrostem, co znakomicie nadrabiał postawą i charakterem. To też trochę jak pieski chihuahua (no dobra, "cziłała'') - nie widać ich a słychać (to trochę jak ja 😜).
Nasz apartament mieścił się nad sklepem Konzum i dlatego przechrzciliśmy go na Grand Hotel Konzum:
A pamiętacie Dioklecjana i jego powinowactwo do Jowisza, które zaskutkowało przemianowaniem mnie na córkę Jowisza? Otóż w wielkomiejskiej malutkiej Opatiji wspomnany Grand Hotel Konzum miała przyjemność otworzyć sama córka Jowisza, co nie omieszkały upamiętnić lokalne gazety:
Ok, trochę się śmieję z wielkomiejskości Opatiji, ale tak na prawdę to przepiękne miasteczko. Na pewno warto je zobaczyć, co Wam szczerze polecam. Nawet jeśli dla Was, tak jak dla mnie, to trochę bardziej Włochy niż Prawdziwa Chorwacja.
Jeśli chcecie zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje oraz wszystkie lokalizacje z bloga, zapraszam do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
Linka do lokalizacji na mapie Google z niniejszego bloga znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór niektórych wcześniejszych map znajdziecie TUTAJ.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #chorwacja #croatia #visitcroatia #croatiatravel #opatija #abacja #abbazia #angiolina #lungomare #dziewczynazmewa



























Komentarze
Prześlij komentarz