-Jak pisałam w jednym z poprzednich postów Chorwacja ma ponad 1200 wysp. Do niektórych z nich można dojechać autem, ponieważ są połączone z lądem mostami. W innych przypadkach mamy opcję promu i to o promach i podróżach promowych jest dzisiejszy post.

Promy w sezonie kursują bardzo często. Największym przewoźnikiem promowym jest Jadrolinija założona w 1947 roku (czasem miałam wrażenie, że niektóre promy pływają nieprzerwanie od tego czasu 😎). Porty promowe znajdują się chyba we wszystkich większych miejscowościach na Chorwackim wybrzeżu. Do niektórych - tak jak w Zadarze (a w zasadzie na przedmieściach Zadru, w Gazenicy) - do portu zjeżdża się niemal bezpośrednio z autostrady a jest on duży i przestrony. Jednak w większości przypadków porty znajdują się w pobliżu centrum miast i wtedy - tak jak w Splicie - do czasu dojazdu do portu trzeba doliczyć czas odstania swojego w korkach. Niewątpliwie jednak porty w centrum miast mają swój urok, bo można postawić auto wcześniej w kolejce do promu (czasem trzeba wręcz je postawić nawet i 2h wcześniej jeśli chcemy zdążyć na konkretny prom) i w tym czasie zafundować sobie spacerek po urokliwym chorwackim miasteczku. A gdy jest np. wcześnie rano cudownie jest przycupnąć na ławeczce w porcie z chorwackim tradycyjnym śniadaniem w postaci burka i kefirku wsłuchując się w budzące się cykady 😍. Uwaga! Burek nie jest psem!!!! Nie jesteśmy w Korei! Burek to ciasto filo nadziewane mięsem lub twarogiem, choć czasem można kupić też burka w innych wersjach nadzienia z których ja uwielbiam szpinakowe. Burki można kupić w każdej piekarni i jest to moim zdaniem obowiązkowa pozycja podczas pobytu w Chorwacji. Są przepyszne ale niestety idą w biodra! 😎 A potem człowiek wraca do domu z błogą świadomością, że nie obżerał się lodami czy słodyczami, a jedynie owocami i burkami, a jednak okazuje się że jego ubrania schudły z tęsknoty... O ile z bólem serca jestem w stanie ograniczyć ilość burków, o tyle z owocami już nie jest tak łatwo. Kto próbował choć raz owoców w Chorwacji, ten wie o czym mówię.

Z promów korzysta się w Chorwacji tak jak u nas z autobusów, przy czym do autobusu raczej nie zapakujesz auta (choć i nie każdy prom jest promem zabierającym samochody). Przystanie promowe są dobrze oznakowane - najczęściej na jezdni są odpowiednie napisy i one kierują Cię w miejsce, gdzie musisz stanąć aby zaczekać na prom w kierunku wybranej destynacji. Stanąć i zaczekać ma tu kluczowe znaczenie, ponieważ na większość promów nie ma rezerwacji miejsc. Dlatego w sezonie możesz się nie załapać na wybrany prom, nawet pomimo najszczerszych chęci Chorwatów kierujących ustawianiem aut na promie, którzy pojazdy ustawiają niemal pionowo, Tak między nami to uważam, że tej sztuki musieli się uczyć od Chińczyków pakujących różne rzeczy - prawda, że puchną one po wyjęciu z pudełka tak, że nie udaje się ich tam na powrót włożyć? W każdym razie, jeśli nie uda Ci się wcisnąć na wybrany prom to czekasz na następny, albo kolejny, albo jeszcze jeden...aż do skutku (lub ostatniego promu w danym dniu, choć ten ostatni także nie gwarantuje miejsca).

Na szczęście na dłuższych trasach, jak np. ze Splitu na Korculę lub Hvar, zakup biletu przez aplikację Jadrolinija jest gwarancją miejsca (nie jestem pewna, czy tak samo działają bilety zakupione w kasie). Pamiętajcie jednak, że kupuje się bilet dla auta oraz dodatkowo dla każdej osoby jadącej tym autem. Przy bardzo złej pogodzie promy nie pływają, ale to raczej jest zrozumiałe, choć domyślam się, że może być stresujące gdy kończy nam się pobyt a jedyna opcja opuszczenia wyspy to próba wydostania się wpław... Pomimo tego chorwackie wyspy są fantastyczną alternatywą urlopową. Są piękne i zazwyczaj jest na nich mniej turystów. Podkreślam "zazwyczaj", bo takie miejscówki jak miasto Hvar na wyspie Hvar to ulubiona destynacja światowych celebrytów, a gdzie przebywają celebryci tam ciągną i maluczcy z selfie stickami 😜 Trzeba też mieć na uwadze, że pobyt na wyspach jest droższy niż na lądzie, bo nie tylko trzeba doliczyć koszty przepraw promowych, ale też wyższe koszty dowiezienia na wyspy żywności a czasem i dostarczenia wody, bo na niektórych wyspach nie ma źródeł wody pitnej. Na szczęście w Chorwacji niemal wszędzie można pić wodę prosto z kranu! Czasem na wyspach jest też trudniej kupić przepyszne chorwackie owoce. Promem z Chorwacji można także popłynąć np. do Włoch. Ponieważ my w tym roku przebywaliśmy w okolicach Szybenika, a powrót do Polski zaplanowaliśmy przez San Marino i Włochy, przeprawa promowa do włoskiej Ancony zamiast objazd lądem przez pół Chorwacji i niemal połowę Włoch, wydawała się dobrym pomysłem.
Wychodzę z założenia, ze nie ma złej pogody, tylko zły ubiór. Ale na pogodę w tym roku w czasie urlopu nie mogliśmy narzekać, zwłaszcza w świetle gwałtownych zjawisk meteorologicznych w południowej Europie (gradobicia w stolicy Chorwacji, zalane i nieprzejezdne autostrady w Słowenii), które nas szczęśliwie omijały. Nie mogliśmy narzekać... z jedynym "małym" wyjątkiem. Jak już wspomniałam, z Chorwacji do Włoch płynęliśmy promem. Wypływaliśmy w pięknej pogodzie i Ancona także nas powitała piękną pogodą. A po drodze? Ale zacznijmy od początku.Bilety na prom kupowaliśmy jeszcze w Polsce przez apkę Jadorliniji. Sprawnie, szybko choć nie tanio. Do wyboru mieliśmy rejs nocny lub dzienny. Zdecydowaliśmy się na ten drugi, bo liczyliśmy na piękne widoki po drodze, a i odpadał nam koszt wykupienia kabiny (choć nie jest to obowiązkowe - spać można i na siedząco). W dzień prom płynie z Zadaru do Ancony 7h, w nocy ok 2h dłużej (nie mam pojęcia dlaczego - może kapitan ucina sobie drzemkę po drodze?). Trzeba pamiętać, że wykupiony bilet trzeba jednak odebrać w kasie przed samym boardingiem, ale to także odbywa się szybko i sprawnie. Przynajmniej w teorii, bo przy kupnie biletu przez apkę trzeba wpisać dane podróżujących (wraz z danymi paszportu), a potem czasem okazuje się, że tych danych nie ma w systemie i pani w kasie przy odbiorze biletów musi wpisywać je ponownie. Ponieważ jednak nie powinno się przyjeżdżać do portu na ostatnią chwilę, mieliśmy dość czasu za załatwienie wszelkich formalności. Co ciekawe, pani chyba celnik, te nasze wpisane przez apkę dane miała w systemie, a sprawdzała rezerwację zanim podeszliśmy do kasy po odbiór biletów. Ale kto by się przejmował takimi drobnostkami, wszak jesteśmy na urlopie :)
Prom podpłynął (jaki on wielki!!!!!! 😱) boarding się rozpoczął, dostojnie się wtoczyliśmy.
W sumie to jak na taki ogromny prom, ludzi nie było jakoś dużo. Na początek geograficzny research. Na wejściu do części, gdzie mamy zarezerwowane miejsca, znajdowała się gablotka z torebkami. Nie, to nie sklep wolnocłowy z artykułami Gucci czy Louis Vuitton, te torebki to na wypadek ;) Na wypadek fal ;) I falowania żołądka ;) Przecież będziemy płynąć po pełnym morzu.
Na razie świeci słońce, ale prognozy są... średnie co jest bardzo optymistycznym określeniem 😕
Zwiedzamy dalej. Na promie jest kawiarnia z parkietem do tańczenia czy raczej falowania się...
jest też restauracja i bar na górnym pokładzie na świeżym powietrzu. Cudownie będzie wypić w nim kawę w czasie podróży!
Jest nawet kaplica!
No i najważniejsze dla mnie, czyli dla osoby, która nawet na spokojnym morzu cierpi na chorobę morską, TOALETY! Sumiennie koduję gdzie mam do nich najbliżej 😎 Wypływamy. Pomna prognozy pogody jakiś czas wcześniej łyknęłam aviomarin. Dzięki temu, że ludzi jest mało, mogłam się rozciągnąć na 4 fotelach i poszłam w kimę. Przez pierwsze 3h prom płynie między wyspami, więc pomimo faktu, że pogoda się psuje, morze przyjemnie kołysze. Aviomarin działa, a mi się nawet podoba te kołysanie! Czyżbym miała jednak duszę wilka morskiego? Tak myślę do czasu, aż wypływamy na pełne morze. No co mam powiedzieć? Robi się "ciekawie". Wpływamy w front burzowy 😨
Błyskawice uderzają w wodę raz po razie, deszcz leje z góry, z dołu, z boku... Na zewnątrz malownicze ... trąby wodne 😮 Ja p.... TRĄBY WODNE!!!!!!!!!!!!
Czy pisałam o możliwości wypicia kawy na górnym pokładzie? 😎 Woda leje się nawet z lamp wewnątrz promu!
Na chorwackiej załodze chyba jednak nie robi to większego wrażenia, bo tylko podstawiają pod przecieki konkretne wiaderka i pilnują, aby się nie przepełniły...
W sumie to nie ma co im się dziwić. W Chorwacji burze wyglądają inaczej niż w Polsce. Bardzo często jak tam zaczyna napier... to grzmoty i błyskawice następują jedna po drugiej z małymi przerwami (albo i bez przerw). Mamy wtedy niezłą dyskotekę zupełnie za free. A jak się burza skończy to wszystko zazwyczaj bardzo szybko wraca do normy, czyli do farelki . Tylko po burzy morze przez jakiś czas bardziej faluje a czasem okazuje się, że woda miejscami robi się niemal jak w Bałtyku.
Po 7 godzinach z ulgą wpływamy do włoskiej Ancony. Wita nas... piękne słońce...




Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała nasza
trasa na mapie, albo po prostu zlokalizować na mapie opisane w poście
lokalizacje zapraszam do mapy.
Linka do lokalizacji na mapie Google znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór wszystkich map znajdziecie TUTAJ.
Możecie także przejść do mapy interaktywnej , która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog
#chorwacja #visitcrotatia #croatia #croatiatravel #prom #zadar #visitzadar #ancona #ankona #visitancona
Bardzo przyjemny, zabawny i pomocny tekst. Chorwacja nie jest mi obca ale i tak się sporo dowiedziałem - dzięki, że piszesz!!
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję, że czytasz :* To bardzo miłe :)
Usuń