O mnie


Kim jestem? W dowodzie mam Aneta, ale na potrzeby Internetu niech będzie @Net@, choć mój mąż uwielbia mówić do mnie Grażynka (taki z niego Janusz!) 😉. 


Mój zawód w żadnym razie nie jest związany z podróżowaniem, za to z patentami jak najbardziej 😁

Mój wymarzony urlop to: zwiedzanie, zwiedzanie, zwiedzanie. Zdecydowanie na własnych warunkach i we własnym tempie, ale tempo japońskich wycieczek to nie moja bajka. Koniecznie z mężem i dziećmi (choć moje dzieci to już nie takie dzieci). Możecie mnie nazwać kurą podróżniczą, bo do domowej raczej mi daleko 😁 Najgorszy urlop dla mnie to 2 tygodnie leżenia plackiem na plaży 😇 

To nie będzie typowy blog.  Nie będzie to instrukcja gdzie pojechać i co zobaczyć. To będzie bardziej zbiór relacji z tego gdzie pojechałam i co zobaczyłam. Z totalnym brakiem obiektywizmu i mam nadzieję z humorem. Chciałabym aby humor grał pierwsze skrzypce, czy mi się to uda? Nie mam pojęcia 😁 Czasem to będą relacje Grażynki i Janusza, czasem zblazowanej malkontentki. Zdjęcia pojawiające się w blogu będą wyłącznie (z bardzo nielicznymi wyjątkami- informacja o tym zawsze znajduje się pod zdjęciem) naszego autorstwa.

Po co ktoś się bierze za kolejny blog? Do odpowiedzialności niech się poczują moi znajomi, którzy czytając moje relacje na pewnym znanym medium społecznościowym namawiali, nagabywali aż w końcu przekonali. Choć dzielnie i długo się opierałam! Podobno "dobrze się mnie czyta"... Chcieliście to macie. Ale i tak Was kocham! 

Relacje będę wrzucać jak będę mieć coś ciekawego do napisania. Dlatego będzie bez ciśnienia i po fakcie. I nieregularnie (EDIT: jakoś tak się wkręciłam, więc na razie jest co wtorek o 6tej rano nowy post, jak będzie później - trudno powiedzieć 😀 EDIT: zwalniam tempo na co drugi wtorek), choć jak wyczytałam w mądrych poradnikach, to się zdecydowanie kłóci z zasadami prowadzenia bloga. Ja jednak jestem w takim wieku, że nic nie muszę,  wszystko mogę. Pesel na odpowiednim poziomie ma jednak swoje przywileje 😉 Nie tylko możliwość bezkarnego stękania przy podnoszeniu się z łóżka 😁

A na koniec refleksja o Wenie ;) Na pewno każdy o niej słyszał. Wenę potrzebuje każdy szanujący się Pisarz do stworzenia Dzieła. To coś mitologicznego i niedostępnego dla takich maluczkich żuczków gów...jadków jak ja. A przynajmniej tak myślałam do czasu aż zaczęłam pisać bloga i chyba mimo wszystko nadal tak myślę. Jak to się u mnie odbywa? Po prostu mi się chce. Siadam sobie do komputera, czasem z pewnym pomysłem na posta a czasem tylko z pomysłem o tym o czym ma być dany post. Zaczynam pisać... i wtedy pojawia się ona. Wena. Patrzy na mnie zdegustowana i karci mnie wzorkiem bo przecież tak w zasadzie to ona nie wie dlaczego tu jest. Przecież tu się tylko pisze bloga. A Wena nie jest od pisania blogów!!! Wtedy ja z brutalną szczerością mówię do Niej: słuchaj Wena, Ty mi tutaj nie gwiazdorz, bo mamy robotę. I nagle się okazuje się, że Wena to nie jest żadne stworzenie z Baśni o 1000 i Jednej Nocy, ale po prostu zwykły proces twórczy. Przysługujący nie tylko Pisarzom, ale też żuczkom. No i teraz siadamy sobie razem i piszemy. Moja Wena i ja :) 

Dziękuję, że namawiając mnie na pisanie bloga pozwoliliście mi poznać moją Wenę :)

ps. Ciekawe czy AI posiada wenę?  

A wracając do skutków mojej Weny, czyli do bloga. Jeśli macie ochotę, wszelkie opinie i uwagi są jak najbardziej wskazane, miłe zdecydowanie preferowane 😉 A jeśli podoba Wam się mój blog i chcecie mnie zmotywować, będzie mi bardzo miło jeśli postawcie mi wirtualną kawę. Przycisk znajdziecie po lewej stronie, a w wersji mobilnej pod trzema belkami po lewej stronie.

Zapraszam do mojego bloga :)




Komentarze

  1. Przyjemnie się czyta , piękne zdjęcia. Wyobraźnia pracuje i można się zrelaksować podczas czytania . Życzę powodzenia w prowadzeniu strony i aby inni też pozytywnie ją odbierali .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa :) Przyjemnego czytania kolejnych postów :)

      Usuń

Prześlij komentarz