W jak Wodospady Martuljskie, choć miał być Wąwóz Vintgar - Słowenia - Urlop 2024-cz.5
A w ten dzień Internet nas straszył deszczem. Z samego rana miało być ok, wczesnym przedpołudniem miało lać, po południu miało się przejaśnić. Musieliśmy więc trochę pokombinować, czyt. mieć więcej szczęścia niż rozumu.
Ponieważ dzień wcześniej nie udało nam się zwiedzić wąwozu Vintgar, szukaliśmy jakiejś ciekawej alternatywy przeglądając vlogi na YT (odplaliliśmy w tym celu telewizor na urlopie - świat się skończył!!!!). Tym sposobem trafiliśmy na vlog In Via-Wandrusy prowadzony przez sympatyczne małżeństwo (Radku - pozdrawiam Cię serdecznie!), który przypadł nam do gustu. Dlaczego przypadł nam do gustu? No cóż, najważniejsze jest to, że jest prowadzony przez ludzi mniej więcej w naszym wieku i zawiera sporo przydatnych wskazówek. Jakoś ostatnimi czasy często trafialiśmy na vlogi, które prześlizgiwały się po tematach i tak na prawdę nic nie wnosiły oprócz totalnego lansu prowadzących. No bo powiedzcie sami. Co Wam daje vlog, w którym blondynka, która naturalna urodę popsuła zabiegami medycyny estetycznej podąża sobie gdzieś radośnie ulicą ("gdzieś" jest tu kluczowe w świetle nicnienwoszącego bloga), jakieś 90% obrazu wypełnia jej buzia wyposażona w dziwnie wyglądające usta. No ok mamy w tle te 10% krajobrazu, żeby nie było, stosujmy mimo wszystko zasadę, że szklanka jest w połowie pełna. Laska relacjonuje temat mniej więcej tak: "idę sobie ulicą...widzę domy...skręcam w prawo....oooo....tuuutaj....ale fajnie....". Normalnie wdzięk, bezpretensjonalność, cały 1% retoryki i konkretów. Wiem, nabijam się, choć mam świadomość, że nie wszystkie odcinki mojego bloga są bardzo konkretne. Ale od samego początku sygnalizowałam, że mój blog jest trochę inny. Za to ja staram się Was czasem trochę rozbawić ;)
Wróćmy więc do wyszukanego vloga i jego części dotyczącej Słowenii i wąwozu Vintgar. Jak już wcześniej pisałam, sporo osób narzekało, że jest on przereklamowany (wąwóz, nie vlog!!!!! :) ). Ta opinia pojawiła się także we wspomnianym vlogu i jako alternatywa wąwozu Vintgar prowadzący polecał górski szlak do mniej uczęszczanego i jego zdaniem piękniejszego niż ten w wąwozie Vintgar wodospadu (a w zasadzie dwóch wodospadów). Po obejrzeniu vloga napaliliśmy się na ten szlak jak myszki na serek i choć pogoda straszyła nas deszczem wstaliśmy wcześnie (znowu!!!!) i przed 7mą rano byliśmy już na szlaku radośni jak skowronki. No ok, prawie "byliśmy" bo córcia wybrała łóżko (wiem, to był błąd, że daliśmy jej wybór ;) ) i zdecydowanie PRAWIE jak skowronki. Ale BYLIŚMY, a z każdym krokiem coraz więcej w nas było z tych skowronków. A przy najmniej we mnie. Ale tak na mnie działają góry i górskie szlaki.
Początek szlaku znajduje się w miejscowości Gozd Martuljek przy hotelu Triangel. Tam jest też bezpłatny parking, gdzie możecie zostawić auto. (polecam moje mapy). Szlak jest dwuetapowy. Pierwszy etap kończy się na wodospadzie Martuljski Spodnji Slap. Drugi etap - na górnym wodospadzie (Martuljski Gornj Slap? - tylko zgaduję, Google nie pomaga). Podczas naszego pobytu ta część szlaku była zamknięta. Z tego co się dowiedziałam, trzeba na nią poświęcić jakieś 1,5h w jedną stronę a sama końcówka jest dość hardcorowa (jakieś liny, łańcuchy - jazda bez trzymanki, tzn. zdecydowanie z trzymanką). My jednak ze względu na zbliżającą się burzę tak czy tak nie braliśmy tej części pod uwagę.
Ruszamy. Początkowo idziemy wygodną i płaską szeroką ścieżka, która po niedługim czasie robi się coraz bardziej stroma i wąska (ale nadal przyjazna nawet dla mocno niewprawionej górskiej koziczki). Po chwili idziemy już malowniczym wąwozem.
Wąwóz jest przepiękny! Pomimo tego, że deszcz nie chciał się podporządkować prognozie pogody (znowu! co za niespodzianka... :/) i zaskoczył nas wcześniej niż byśmy chcieli, to jednak widoki były bajeczne!!! Ogromne pionowe ściany po jednej i drugiej stronie, po środku wąwozu krystalicznie czysty błękitny alpejski potok. OBŁĘD !!!!!!
Z pewnością zamiana wąwozu Vintgar na ten szlak była tym "dobrym" z powiedzenia "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło". Czy to z powodu małej popularności, nienajlepszej pogody, czy wczesnej pory, na całym szlaku nie spotkaliśmy żywego ducha!!!!! W sumie to dobrze, że żaden mało przyjazny misiek nie spotkał nas. Mogliśmy iść we własnym tempie, nikt nam nie dreptał po plecach i nie zgrzytał zębami, że chcemy zrobić kolejne zdjęcie (zwłaszcza ten misiek ;) ). Tego na bank byśmy nie doświadczyli w wąwozie Vintgar. Chłonęliśmy widoki całym sobą. Sama trasa jest bardzo urozmaicona, bo część drogi pokonuje się pomostami, schodami czy mostami.
W pewnym momencie wchodzi się w baśniową dolinę górskich krasnoludków, które się przed ludźmi chowają, zamieniając się w kamienne wieżyczki.
Trafiliśmy chyba na ich sejmik:
Dochodzimy do wodospadu Martuljski Spodnji Slap i szczęki nam opadają.
Wodospad jest ogromny! Już sama droga była przepiękna, ale wodospad to nie tyle wisienka, co ogromna wiśnia na tym torcie. Dobra, jagoda, bo woda nie jest czerwona ale błękitno-niebieska (wiem, że to masło maślane, nie czepiajcie się proszę). Spędzamy przy nim dłuższą chwilę robiąc zdjęcia, albo po prostu siedząc na widokowej ławeczce i chłonąc, chłonąc, chłonąc...
Po dojściu do tego punktu, jeśli nie planujecie lub nie macie możliwości podejścia do górnego wodospadu, alternatywą są dwie drogi powrotne. Pierwsza to po prostu zawijacie rogala i wracacie tą samą drogą. Widoki te same tylko odwrotnie. Druga, to podejście jeszcze kawałek w górę szlaku, skąd zgodnie ze znakami odbijacie w prawo i schodzicie w dół górą wąwozu. Ja polecam ta drugą opcję, choćby ze względu na jej początkowy odcinek. O ile droga do wodospadu była dość łatwa, o tyle ten niewielki kawałek pokonywaliśmy niemal na czterech :)
I jeśli - tak jak my - traficie na deszcz to robicie to na własne ryzyko, bo ten odcinek trasy podczas takiej pogody robi się po prostu niebezpieczny. I możecie sobie wmawiać, że w górach poruszacie się jak młode kozice, ale jak już się spierniczycie na dół to raczej nie będzie czego zbierać, a jeśli będzie, to nawet jeśli będziecie mieć dodatkowe ubezpieczenie (bo o zakresie tego oferowanego przez NFZ nie ma sensu się wypowiadać) to jeśli nie doubezpieczycie się na okoliczność sportów ekstremalnych Wasz ubezpieczyciel się na bank na Was wypnie. Swoją drogą to ciekawe jak taki nieszczęśnik jest w razie możliwości zbierania go po malowniczym locie w dół transportowany dalej. Helikopter nigdzie nie wyląduje (tzn. na upartego wyląduje, ale że tak powiem tylko raz), tobogany działają tylko zimą. No to jak? Na plecach/noszach? Jednak nie polecam sprawdzania tego. Nawet za cenę ciekawych zdjęć na fejsie.
Pomimo tego, że szlak jest przewidziany na ok godzinkę w obie strony, nam jego przejście zajęło 2 godziny. I to nie z powodu ślimaczego tempa ale z powodu częstych postojów w celu porobienia zdjęć i napawania się widokami. Jeśli więc macie do wyboru wąwóz Vintgar albo szlak do Martuljskich Slapów to ja nieobiektywnie polecę Wam tą drugą opcję. Mam wrażenie, że wąwóz Vintgar ma po prostu lepszy PR. Czymś trzeba zrekompensować gorsze (chyba) widoki, a dobra reklama zawsze się zwróci. Szlak do Martuljskich Slapów jest bezpłatny.
Jeśli chcecie zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje oraz wszystkie lokalizacje z bloga, zapraszam do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
Linka do lokalizacji na mapie Google z niniejszego bloga znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór niektórych wcześniejszych map znajdziecie TUTAJ.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #slowenia #slovenia #visitslovenia #sloveniatravel #wawoz #gorge #martuljskispodnjislap #martuljskislap #alps #julianalps

















Jak zawsze, stymulujesz wyobraźnię i pozwalasz czytelnikowi przenieść się w opisywane miejsce. Serdecznie pozdrawia małżeństwo, mniej więcej w Waszym wieku😉.
OdpowiedzUsuńHihi, dziękuję kochani :*
Usuń