Czy Spielberg lubi Red Bulla - Spielberg, Austria - Urlop 2024- cz.2
Z Nabburga w Niemczech udajemy się w kierunku Słowenii przejeżdżając przez Austrię. Od jakiegoś czasu mąż z synem wymieniają się porozumiewawczymi spojrzeniami, a ja kątem ucha wyłapuję słowa Spielberg i Red Bull. O co chodzi?! Spielberg z tego co wiem to amerykański producent i reżyser filmowy. Na pewno kojarzycie "Szczęki" czy "Park Jurajski". Hmmmm.... no to może być grubo... Ale co ma do tego Red Bull? Doda skrzydeł rekinom czy dinozaurom? I jak ma się do tego droga do Słowenii? Mam się zacząć bać? Wjeżdżamy do Austrii. Zaraz zaraz, Red Bull to firma austriacka, a z Austrii pochodzi także pewien malarz akwarelista, miłośnik swastyk... Adolf mu było na imię... A Spielberg to "Lista Schindlera"... hmmmm....Kombinuję jak koń pod górę ale nadal nie potrafię wykoncypować w co panowie chcą mnie wkręcić. Zjeżdżamy z autostrady i na lokalnej drodze widzimy austriackich chłopców radarowców. Mąż z synem uśmiechają się znacząco, bo niby to się może tu przydać...No ale wiecie jak to jest z radarowcami. Dla kierowców nie "przydają" się oni z założenia. O ile fotoradary w Austrii czasem widzieliśmy, nawet w zeszłym roku od jednego mieliśmy pocztówkę z wakacji, o tyle misie z suszarką to nieczęsty widok. Nie ma to jak prewencja poprzez wysokość mandatów ;) Czyżby moi panowie ścigać się chcieli? Załadowanym suvem z boxem na dachu to może być ciekawy widok... Pomijam fakt, że robienie tego na oczach policji jest nieco lekkomyślne
Tym czasem skręcamy i naszym oczom ukazuje się napis...
Jeszcze nie do końca wiem o co chodzi ale zaczynam się domyślać. I chyba faktycznie powinnam się zacząć bać, bo o ile tematy motoryzacyjne są dla mnie jak najbardziej ok (oczywiście w odpowiednej ilości), o tyle hałas i smród to stanowczo nie moja bajka. Do tej pory mąż i syn nie mogą mi wytłumaczyć fenomenu "pięknego dźwięku silnika". Dla mnie piękny dźwięk silnika to taki, którego nie słychać. W moim aucie - plug-in hybrydzie najbardziej cenię sobie to, że mogę w nim usłyszeć własne myśli ;) I żaden facet mnie nie przekona do swojej głośnej pasji. Ja ich też nie mogę przekonać, że brzoskwiniowy czy waniliowy to także kolor, nie tylko żarcie. W tym zakresie pozostanę na mojej Wenus, a Wy Panowie sobie rozkładajcie swoje głośnie i śmierdzące benzyną obozy na Marsie.
No ale skoro jesteśmy w Spielbergu (bo jak się okazuje Spielberg to także nazwa miasta), na Red Bull Ringu (bo taki był cel tej wycieczki), a ja jednak od czasu do czasu oglądam wyścigi Formuły 1, a swego czasu (tzn. dawno temu, gdy narodziny dzieci stanowczo nie ograniczyły moich zasobów czasowych) wręcz byłam fanką Michaela Schumachera to nie ukrywam, że Red Bull Ring zaczyna budzić moją ciekawość.
Przed Ringiem znajduje się duży parking, więc tym razem nie mamy problemów z zapakowaniem. Dlaczego tym razem? Jeśli podróżujecie autem z boxem dachowym to może znacie problem ograniczeń wysokościowych na dużej części parkingów. Nasze auto z boxem ma wysokość ok 2,2m. Większość parkingów podziemnych (w tym przypadku większość to jakieś 99%) ma ograniczenie wysokości do 1.9m, w porywach do 2,1m. Z kolei parkingi naziemne, teoretycznie nieograniczone dachem, często mają ogranicznik wjazdu na wspomnianej wysokości. Wytłumaczcie mi tą politykę, bo za Chiny Ludowe jej nie rozumiem. Domyślam się, że to zabezpieczenie przed wjazdem camperów, ale nawet te mniejsze campery mają wysokość dobre pół metra większą!
No ale parking przed Red Bull Ringiem jest ok. Parkujemy i udajemy się w kierunku wejścia.
Już z zewnątrz bryła budynku robi wrażenie.
Tor był zbudowany w 1969 roku, ale od tego czasu był wielokrotnie przebudowywany ze względu na fakt, iż w pierwotnej formie był bardzo niebezpieczny, co doprowadziło do śmierci amerykańskiego kierowcy, Marka Donohue podczas treningu do Grand Prix Austrii w 1975 na zakręcie Vost-Hugel. W latach 80tych po zaprzestaniu organizowania przez Austrię wyścigów Formuły 1 tor popadał w ruinę, W końcu po wielu przebudowach i zmianach właściciela - finalnie na Red Bulla - tor prezentuje się bardzo okazale i ponownie zaczęły się na nim odbywać wspomniane wyścigi.
Wchodzimy do Welcome Center i w pierwszej kolejności nasz wzrok pada na dużą replikę pucharu dla zwycięzcy, która ma kształt toru.
Następnie widzimy ogromną, wiszącą, trójwymiarową figurę byka zbudowaną z przezroczystych bombek. Wygląda to fantastycznie!
W pierwszej kolejności kierujemy się do toalet, które niestety nas rozczarowują tym, że są ... zwyczajne 😂 No cóż... spodziewaliśmy się trochę czegoś podobnego do toalet w hangarze Red Bulla w Salzburgu.
W budynku znajduje się także galeria samochodów wyścigowych, którą z zaciekawieniem oglądamy.
Mile nas zaskakuje fakt, że tor zwiedza się za darmo (oczywiście są bardziej wypasione opcje płatne, ale ta darmowa i tak jest świetna)! A jest co zwiedzać. Podziemnym przejściem biegnącym pod torem, a stanowiącym galerię sław wyścigów F1 (po naciśnięciu przycisków przy zdjęciach można posłuchać wywiadów z kierowcami):
przechodzimy do budynku centralnego, który znajduje się na przeciwko Welcome Center. We wspomnianym kompleksie budynków znajdują się loże VIP, centrum prasowe, a pod budynkiem centralnym znajdują się boxy serwisowe. To tak w dużym skrócie, bo przykładowo plan trybun osoby zainteresowane z łatwością znajdą w Internecie. W centralnej części toru znajduje się ogromna statua byka - niestety niedostępna podczas naszych odwiedzin.
Oprócz kawiarni w Welcome Center, w budynku centralnym znajdują się połączone ze sobą dwie restauracje. Jedna oferuje kanapki i przekąski, w drugiej możecie zjeść coś bardziej konkretnego.
Restauracja z przekąskami znajduje się na tarasie bezpośrednio przy torze (przy prostej startowej) i spacerując po niej możemy oglądać trening przed niedzielnymi zawodami motocyklowymi.
Hałas jest niesamowity, ale też widok motocykli pochylających się na zakrętach - spektakularny.
Nie mniej jednak Red Bull Ring jest wart zwiedzenia. Siadamy w restauracji przekąskowej i pałaszujemy ze smakiem ogromne i smaczne kanapki. Problemem jest jednak to, że w menu nie ma zatyczek do uszu, a hałas toczącego się treningu jest wprost niesamowity. No ale siedzimy raptem kilka metrów nad torem. Niestety kelnerka zbierając zamówienie nie uprzedziła nas, że wrażenia akustyczne dostaniemy w gratisie 😂
W centralnej części toru odbywają się w międzyczasie dekoracje zwycięzców, bo trening chyba jest połączony z jakimiś zawodami, a my przemieszczamy się na powrót do Welcome Center aby zajść do sklepiku z pamiątkami. Ceny w sklepiku nie są niskie, no ale cóż... po pierwsze to Red Bull (a z własnego podwórka wiem ile Red Bull potrafi wydać chociażby na ochronę własności przemysłowej 😂) a po drugie to jednak Austria 😜
Zanim jednak wejdziemy do sklepiku, przechodzimy obok makiety toru, na której można się pobawić w kierowcę samochodu wyścigowego.
Moje dzieci skutecznie okupują atrakcję do momentu, aż zwracam im uwagę, że mama też by się chciała pobawić. Niestety jak tylko dotykam sterownika, auto odmawia współpracy. No kurcze, nie od dzisiaj moja rodzina i znajomi wiedzą, że ja się nie powinnam zbliżać do urządzeń elektronicznych bo one w mojej obecności odmawiają współpracy albo pokazują nigdy wcześniej nie występujące błędy (postawcie się na miejscu mojego biurowego informatyka 😎), ale to już jest przegięcie! Tym razem na szczęście zabawce "tylko" skończył się prąd. Dlaczego dokładnie w chwili gdy dotknęłam sterownika? Cóż ... grunt, że tym razem wyjątkowo niczego nie popsułam 😜
Po wyjściu z budynku kierujemy się w prawo. Wchodzimy na trybuny - jest tam niezłe miejsce aby pooglądać sobie jak zawodnicy radzą sobie z pierwszym zakrętem po starcie.
Jakoś nie dziwą mnie przy tym napisy, że zatyczki w uszach podczas zawodów są co najmniej zalecane 😂😂😂.
Wsiadamy do auta i kierujemy się na objazd toru - została w tym celu poprowadzona ulica biegnąca wzdłuż niego, którą zdecydowanie trzeba się przejechać. Nie wykluczone, że jest to zrobione po to, aby ochłonąć trochę przed ponownym wyjazdem na normalne ulice - zapewne tak jak wszystkie dziewczynki chcą być w przyszłości księżniczkami tak wszyscy chłopcy - kierowcami rajdowcami, a potem to im zostaje i się objawia w jak najmniej odpowiednich momentach. Można w ten sposób wjechać dość wysoko pod las ponad tor i pooglądać go sobie z większej wysokości i nieco lepszej perspektywy (a wdychanie leśnego powietrza w międzyczasie skutecznie obniży poziom adrenaliny).
Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała nasza trasa na mapie, albo po prostu zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje zapraszam do mapy. Linka do lokalizacji na mapie Google znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór wszystkich map znajdziecie TUTAJ.
Możecie także przejść do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #austria # #visitaustria #austriatravel #redbullring #visitredbullring #wyścigi #racing #formuła1 #f1 #formula1 #spielberg





















Komentarze
Prześlij komentarz