Przypadkowy weselny clubbing - Nabburg, Niemcy - Urlop 2024- cz.1
Człowiek pracuje i pracuje, więc naturalnym odruchem jest czasami wyciągnięcie z szafy walizek i przygotowanie się do PODRÓŻY. Po coś się przecież kupiło nowy strój kąpielowy i mocno się pracowało, żeby nie przytyć (bo o zrzucenie wagi na jakimś etapie człowiek przestaje walczyć - ileż można być Don Kichotem).
Zabieramy się więc za pakowanie, weki się gotują, dzieci schodzą z linii strzału i w końcu NADCHODZI TEN DZIEŃ! Ruszamy z samego rana, czyli dla mnie w środku nocy. Wstawanie przed piątą zdecydowanie nie jest moim hobby. Niemal na odruchu pakuję się do auta starając się przypomnieć jak się nazywam i co ja tu robię. Kurczę, ja nawet na co dzień do pracy tak wcześnie nie wstaję, a przecież jest sobota! SOBOTA!!!! Normalnie zajebiś..... :/
Pierwszy etap podróży prowadzi nas do niemieckiego miasteczka Nabburg.
Nie ukrywam, że po zeszłorocznym pobycie w Rothenburgu stałam się fanką odkrywania tego typu perełek.
Miasteczko jest widoczne jeszcze przed zjechaniem z autostrady, ze względu na charakterystyczne usytuowanie na wzgórzu. Poprzez swoją zabytkową architekturę tworzy bardzo malowniczy widok. Wjeżdża się do niego przez jedną z zachowanych średniowiecznych bram, a dalej jest już tylko wyżej. Podjeżdżamy pod hotel, który mieści się w zabytkowej malowniczej kamienicy. Podchodzimy pod drzwi a tam...zamknięte! Ki czort? Hotel nam się po rezerwacji zwinął? Gdzie będziemy nocować? Rozłożenie się obozem na głównym rynku raczej się nie spotka ze zrozumieniem lokalnych władz...
Kierujemy się na tyły kamienicy, może uda nam się jakiś włam zrobić i ogarnąć miejscówkę? Tym czasem okazuje się, że na podwórzu obsługa hotelu krząta się przygotowując jakąś imprezę. Stoły są nakryte, przy wejściu stoi coś w rodzaju ukwieconego przejścia... jak nic będzie tam wesele! A my z domu żadnego sznurka nie zabraliśmy co by bramę zrobić i załapać się na darmowy alkohol! Jesteśmy totalnie nieprzygotowani na tę okoliczność! W nocy zapewne nie pośpimy bo jak się impreza rozkręci, może być grubo... Chyba jedynym wyjściem będzie zmieszanie się cichaczem z gośćmi, to i temat kolacji ogarniemy. Tylko nasze wakacyjne stroje chyba nie do końca się na wesele nadają... Stój kąpielowy co prawda nowy i co prawda w kwiaty, ale to nadal strój kąpielowy. Panowie raczej oponować nie będą, ale z paniami i panną młodą to już inna para kaloszy, znaczy się szpilek. Pomysł więc raczej średni i po pierwotnym zachwycie naszą przedsiębiorczością, zjadają nas realia tego biznesu. Pozostaje podziwianie imprezy z okna, bo na szczęście okazało się, że rozbijanie obozu na rynku nie będzie konieczne.
Lokujemy się w przydzielonych pokojach (swoją drogą bardzo klimatycznych i przyjemnych) a tym czasem na dziedziniec przybytku zajeżdża auto z młodą parą. Ja oczywiście jak rasowy monitoring osiedlowy zaczajam się przy oknie żeby zobaczyć suknię panny młodej tudzież anturaż nieszczęśnika, tzn. szczęśliwego świeżo upieczonego małżonka (chłopina zapewne jeszcze nie wie w co wdepnął teoretycznie do końca życia). Pan młody wysiada z auta i podaje rękę swojej wybrance (ciekawe jak długo będzie takiego gentelmena zgrywał 😈), która z wdziękiem gazeli usiłuje się wydostać z auta. Niestety przeszkadza jej w tym obfita sukienka i bardzo obfity dekolt, który momentalnie kojarzy mi się z Helgami na Oktoberfeście serwującymi piwo. Wiecie, taka Helga musi mieć odpowiednie warunki oddechowe, co by udźwignąć te kilka kufli naraz i się nie zasapać. Relacjonuję więc mężowi atuty panny młodej i natychmiast zauważam, jak w mojego zmęczonego podróżą małżonka nagle wstępują siły witalne, zrywa się z łóżka i biegnie do okna niczym młody jelonek! Faceci! 😅😂 Tym czasem syn mierzy go krytycznym spojrzeniem i sceptycznie zauważa, że trochę za późno na takie ekscesy. Pomijam dochodzenie czy młodemu chodzi o to, że panna młoda właśnie innemu przysięgała, czy o to, że tata ma już swoje lata.
W każdym razie, ponieważ plan wkręcenia się na imprezę spalił na panewce, musimy poszukać jakiegoś lokalu gdzie będziemy mogli zjeść tradycyjnego niemieckiego carry wursta. Udajemy się na spacer po miasteczku.
Nabburg jest piękny. Klimatyczna, historyczna zabudowa i specyficzne ukształtowanie terenu tworzą harmonijną całość. Nie jest to bajkowy Rothenburg, ale i tak warto tu zajechać, w szczególności, jeśli tak jak my, wybierzecie to miasteczko jako przerywnik w trasie. Nabburg jest nieduży i dlatego nadaje się idealnie na przyjemny wieczorny spacer. Klimatyczne bramy i mury miejskie tworzą malownicze zaułki i nieduże placyki, które są wykorzystywane na różne plenerowe imprezy i festyny. Na jeden z nich trafiamy i choć poziom artystyczny lokalnej kapeli zdecydowanie nie nadaje się na podziwianie bez odpowiedniej ilości % we krwi, to jednak ludzi jest sporo a impreza przypomina lokalny piknik i na prawdę jest bardzo przyjemna. Tłumaczy to także fakt, że miasteczko podczas spaceru wydawało nam się nieco opustoszałe. Najwyraźniej cała lokalna społeczność bawi się na dwóch imprezach, czyli weselu i pikniku. Problem polega jednak na tym, że otwarta jest tylko jedna knajpa i gdy do niej trafiamy skuszeni internetową informacją o przyjemnym widoku z tarasu to okazuje się, że tam przeniosło się właśnie "nasze" wesele i aktualnie odtańcowuje pociąg na knajpowym tarasie. Na zjedzenie czegokolwiek nie ma szans, bo nawet nie ma gdzie usiąść. Nasz hotel był więc zaplanowany na kulturalną część imprezy, a teraz goście weselni z panną młodą na czele uskuteczniają clubbing weselny.
Szukamy więc dalej. Niestety okazuje się, że reszta knajp tudzież restauracji jest po prostu zamknięta! Nie wiemy czy na stałe (Internet twierdzi, ze powinny być otwarte), czy z powodu dwóch dużych lokalnych imprez, które z założenia zaanektowały potencjalnych klientów, jednak nie zmienia to faktu, że nasz hotel oferuje tylko B&B a my jesteśmy głodni. Na szczęście, na obrzeżach starówki trafiamy na grecką restaurację, gdzie udaje się nam w końcu zjeść kolację. Ku naszemu zdziwieniu obsługujące nas przemiłe kelnerki są Polkami, a my chyba zdobywamy ich względy bo "na dzień dobry" jako jedyni w knajpie dostajemy po kieliszku uozo. I żeby była jasność - dostajemy 4 kieliszki pomimo faktu, że nasz syn nie gustuje w ciężkich alkoholach a córka jest nieletnia. Z grzeczności więc rodzice wypijają po 2 kieliszki 😏 Jedzenie jest smaczne, a międzynarodowy charakter (grecka knajpa na niemieckiej ziemi z polską obsługą) tylko nadaje kolorytu naszej kolacji.
Jeśli więc chcecie się zatrzymać na nocleg w Niemczech nieco powyżej linii Norymbergia-Ratyzbona, Nabburg będzie dobrym wyborem.
Z tego co usłyszeliśmy od pań obsługujących nas w greckiej restauracji, w Nabburgu są tylko dwa hotele, z tego jeden jest ok, drugi podobno bardzo kiepski. Rezerwując więc nocleg czytajcie dokładnie opinie, aby nie trafić do tego gorszego. Nasz, czyli ten drugi, był na prawdę wart polecenia, a jego lokalizacja na starówce jest ogromnym atutem.
Zwiedzając Nabburg, po prostu kierujcie się intuicją. Miasteczko jest nieduże i na pewno się nie zgubicie.
Samo centrum to oczywiście kościół i bardzo ładny rynek, dookoła którego są usytuowane zabytkowe kamienice. Polecam spacer wzdłuż murów miejskich. Latem 2024 roku w pozostałości po fosie był "budowany" klimatyczny park, który gdy będzie gotowy, z pewnością będzie wart uwagi. Warto się także przejść na most lub cmentarz, bo z obu tych lokalizacji będziecie mogli podziwiać ładną panoramę miasteczka. Przy samej starówce jest zaś spory bezpłatny parking.
Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała nasza trasa na mapie, albo po prostu zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje zapraszam do mapy. Linka do lokalizacji na mapie Google znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór wszystkich map znajdziecie TUTAJ.
Możecie także przejść do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #niemcy #germany #visitgermany #germanytravel #nabburg #visitnabburg




Komentarze
Prześlij komentarz