Dzieckiem być - Legoland - bajeczna Dania- Majówka 2024
Moje dzieci gdy usłyszały o planach z Legolandem w tle, to aż oczy im się zaświeciły :) A przecież syn jest już dorosły, a i córka teoretycznie wieki temu wyrosła z zabaw klockami. Ale bądźmy szczerzy. Czy z tego można wyrosnąć?
Na Legoland zarezerwujcie sobie calutki dzień a i w takim przypadku gwarantuję Wam, że będzie Wam mało.
Bilety kupujemy tradycyjnie przez Internet i Wam zalecam to zrobić z kilku względów. Po pierwsze, podobno kupno biletów przez Internet jest tańsze niż w kasie. Po drugie, zakup przynajmniej dzień wcześniej gwarantuje Wam wejście.
Ale do rzeczy. Siadamy do komputera i próbujemy kupić bilety. Nagle okazuje się, że musimy się określić, czy potrzebujemy bilety tylko do Legoland czy także do Lego House. O co chodzi? Czym jest Lego House? Czy warto? Zaczynamy drążyć temat i po zebraniu uzyskanych informacji okazuje się, że nasza rodzina jest podzielona. Część chce do Legoland, część do Lego House. Nie mamy wyboru, kupujemy bilety na obie atrakcje. Mój wąż w kieszeni, choć zaprawiony w bojach na szwajcarskich szlakach, aż jęknął z przerażenia. Zanim zaczniecie kupować bilety wiedzcie, że do Lego House wejścia są na konkretną godzinę. Na szczęście nie trzeba jednych i drugich biletów wykorzystać w tym samym dniu.
Bilety kupione, więc do Billund - miasta, gdzie znajduje się Legoland i Lego House - wyruszamy z samego rana a na parking wjeżdżamy raptem kilka minut po otwarciu przybytku. Pomimo tego, jest już tu mnóstwo aut. Parkingów jest kilka a ich poszczególne sektory są oznakowane różnymi postaciami ludzików Lego :)
Na pierwszy ogień bierzemy Legoland.
Wchodzimy, a razem z nami wchodzą tłumy. Zrobienie zdjęcia przed kultową bramą bez mistrzów drugiego planu jest niemożliwe, dlatego z rana nawet tego nie próbujcie - gdy będziecie wychodzić, będzie to dużo łatwiejsze.
Przekraczamy bramki i po prawej stronie na specjalnych stojakach znajdują się plany Legolandu. Wersja angielska już się skończyła (!!!). Przy okazji można tutaj bezpłatnie pobrać i zainstalować na dziecięcych nadgarstkach specjalne opaski identyfikujące pociechę. Warto o tym pomyśleć, gdy zafascynowani bajkowym światem zapomnicie o tym realnym, a w szczególności o fakcie, że jakiś czas temu przytrafiła się Wam dorosłość z dziećmi w pakiecie ;) W razie czego obsługa przybytku wezwie Was przez megafon, w celu odebrania zguby ;)
Ruszamy do pobliskiego parku miniatur. Chyba nie sposób wymienić wszystkiego co możemy tam zobaczyć. Są tam zbudowane z klocków kultowe zabytki Danii i nie tylko Danii (no i nie tylko zabytki). Część z nich się porusza, pociągi jeżdżą, samoloty startują (choć delikatnie mówiąc bardzo anemicznie). Jeśli wcześniej mieliście okazję zobaczyć je na żywo (zabytki i tym podobne, bo samoloty będziecie widzieć co chwilę gdyż zaraz obok jest lotnisko), warto Wasze wspomnienia skonfrontować z pomysłowością twórców legolandowych kopii. Przy okazji można też sobie urządzić prywatny konkurs pod tytułem: "Zgadnij co widzisz".
Oczywiście są też tabliczki informujące jaką miniaturę akurat oglądamy. Napisy na nich są po duńsku, angielsku i niemiecku. Co ciekawe, przy starszych miniaturach kolejność napisów na tabliczkach jest inna: język niemiecki wyprzedza język angielski :)
Podchodzimy do wieży, na której szczyt co chwila wjeżdża okrągła "winda". Z niej możemy spojrzeć na Legoland z góry. Oczywiście musimy odstać swoje w kolejce, ale na szczęście nie trwa to bardzo długo. Przy okazji musicie wiedzieć, że w ramach biletu można bez dodatkowych opłat korzystać ze wszelkich atrakcji Legolandu, ale zazwyczaj trzeba do nich odstać swoje w kolejce. Z kolejki do "windy" podziwiamy znajdującą się nieco poniżej miniaturę zamku Neuschwanstein. Z pewnością kojarzycie jego sylwetkę z czołówek bajek Disneya. Swoją drogą zamek jest wart zwiedzenia. Znajduje się on w południowej części Niemiec niedaleko Monachium. Jeśli więc będziecie kiedyś w pobliżu, koniecznie do niego podjedźcie. Na pewno tego nie pożałujecie!
A my po nieco podniebnej wycieczce podążamy szlakiem miniatur. Pamiętacie kultową duńska komedię "Gang Olsena"? W parku miniatur jest nawet scena z tego filmu a smaczku całości dodaje wydobywająca się z głośników znana z serialu muzyka :)
Strachu może tylko dla dzieci, ale dla dorosłych jest za to wytrząsarka kieszeni. Znacie to na pewno bo, siada się na takich zespołach fotelików i specjalny napęd majta Tobą na wszystkie strony, wytrząsając zawartość kieszeni i zapewne żołądka - właśnie ze względu na ten żołądek, omijam wspomnianą atrakcję :) Nie będę innym ludziom psuła zwiedzania ;) Za to w labiryncie luster na prawdę można się zgubić! Jeśli się Wam to przytrafi - patrzcie na podłogę. Po chwili powinniście się zorientować o co chodzi :)
Przechodząc przez "zabudowania" NASA, z fascynacją obserwujemy start rakiety kosmicznej, a następnie udajemy się w kierunku łódek
płynących pomiędzy takimi zabytkami jak Tadź Mahal, Statua Wolności, Koloseum i wiele, wiele innych.
Nasze kroki kierujemy w stronę rollercoastera, po drodze mijając stanowisko z torem do wyścigów straży pożarnych. Poszczególne drużyny na dany sygnał wsiadają do takiego wozu, napędzając go siłą mięśni, podjeżdżają pod stanowisko gaszenia pożaru, po ugaszeniu którego wracają. Z obserwacji wynika, że wbrew pozorom cała operacja do łatwych nie należy ale uczestnikom zdecydowanie nie brak samozaparcia :)
Oprócz rollercoasterów
są też wpadające do wody pontony, różnego rodzaju kolejne wytrząsarki ludzi i chyba wszystko co tylko może się znaleźć w parku rozrywki. Jest też część poświęcona Ferrari, gdzie z dumą stoi samochód oryginalnej wielkości (oczywiście z klocków),
część morska, z ogromnymi akwariami pełnymi żywych rybek i rekinków, pływających pomiędzy legolandowymi batyskafami...
kolejny tor wodny, gdzie łódkami wpływa się do szeregu jaskiń.
Na prawdę nie sposób wszystkiego wymienić!
Ponieważ zbliża się godzina naszego wejścia do Lego House, pędzimy do samochodu. Nawet nie mamy czasu na zjedzenie czegokolwiek! A tak na prawdę tylko przelecieliśmy z grubsza po mniej więcej całym Legolandzie.
Do Lego House mamy tylko kilka minut jazdy autem. O ile w Legolandzie większość czasu spędza się na świeżym powietrzu, o tyle Lego House to atrakcja pod dachem.
Pierwsze kroki po wejściu do budynku kierujemy do automatów,
które skanują nasze bilety i wydają nam personalizowane opaski.
Tym razem nie jest to rodzaj smyczy tudzież identyfikatora, ale gadżet, który będzie nam potrzebny na każdym kroku.
A zaczynamy od obejrzenia maszyny, która produkuje klocki.
Oglądamy proces produkcji i w pobliskich automatach po raz pierwszy skanujemy nasze opaski, dzięki czemu otrzymujemy personalizowane pamiątkowe karty (coś jak karty kredytowe, tyle że bankomat nie wyda nam na ich podstawie żadnej kasy ;) ).
Na takiej karcie, każdy z nas otrzymuje unikalną kompozycję 6 klocków lego, którą możemy sobie zbudować po pobraniu z oglądanej maszyny powitalnego pakieciku.
Czy wiecie, że z otrzymanych 6-ciu takich samych klocków Lego można ułożyć ponad 915 milionów kombinacji?!
Ruszamy na eksplorację Lego House. W tym miejscu zalecam Wam dokładną analizę planu budynku i zaplanowanie najbardziej atrakcyjnych sal. Nam niektórych rzeczy nie udało się zaliczyć, choć nie ukrywam, że nie tylko z powodu wielkości obiektu i ilości różnego rodzaju sal tematycznych, ale przede wszystkim z ograniczeń czasowych, a musicie wiedzieć, że byliśmy tam aż do zamknięcia, czyli dobre kilka godzin.
Centralny punkt budynku zajmuje ogromne, kilkunastometrowe drzewo z klocków.
Gałęzie drzewa tworzą szereg klockowych tarasów, na których umieszczone są scenki rodzajowe z różnych kolekcji Lego. Dookoła drzewa znajdują się schody prowadzące do poszczególnych sal, z których opiszę tylko kilka.
Pomiędzy atrakcjami znajdują się różne scenki/rzeczy zbudowane z klocków. Niektóre są ogromne, a do ich zbudowania wykorzystano miliony klocków!
Przysiadamy na brzegach pojemników z częściami ludzików Lego i każdy z nas buduje swojego ludzika, zestawiając jego poszczególne elementy. Są tu części tradycyjnych ludzików, Lego Friends i zapewne jeszcze innych serii, których niestety nie znam.
Po zbudowaniu swojego ludzika, każdy z nas zbliża się do automatu, gdzie najpierw się skanuje swoją opaskę a potem umieszcza swoje dzieło na specjalnej podstawce. Ludzik jest skanowany a na wyświetlaczu dobieramy sobie okładkę magazynu, na którym będzie umieszczony nasz ludzik - celebryta :)
Przy innym stanowisku budujemy pojazdy, które możemy testować na specjalnych torach.
Przy kolejnym, sami stajemy przed odpowiednim skanerem, który po zeskanowaniu naszej sylwetki buduje ją z wirtualnych klocków!
Przy jeszcze innym stanowisku budujemy rybki, które możemy umieścić na przygotowanej w tym celu ogromnej tablicy, ale możemy je także zeskanować, a system taką rybkę ożywi, doda jej oczy i wpuści ją do wirtualnego akwarium, gdzie będziemy mogli obserwować na ogromnym ekranie jak sobie hasa z innymi rybkami.
Możemy także zbudować kwiatki z odpowiednich kolekcji Lego a nawet sami stworzyć Lego-teledysk lub Lego film! Ogranicza nas tylko wyobraźnia i kształty klocków ;)
Zdecydowanie nie ogranicza nas wiek ;)
Jak już wspomniałam, to tylko niewielka część możliwych atrakcji! Niewątpliwie jest "klawo jak cholera" ;)
Na koniec część historyczna. Tu możemy się wiele dowiedzieć o historii klocków, obejrzeć jak wyglądały one kiedyś i jak się zmieniały na przestrzeni dziesięcioleci.
A przy okazji możemy sobie skonfigurować nasz osobisty wirtualny katalog, na który mogą się składać na przykład wszystkie zestawy klocków, jakie posiadaliśmy w dzieciństwie, albo jakie posiadały nasze dzieci.
Przy wyjściu mamy oczywiście sklep, a w nim różne zestawy Lego, a także klocki na wagę :)
Jest także restauracja. Podobno to dodatkowa atrakcja, bo własne menu buduje się układając odpowiednie klocki a stworzona konstrukcja jest zamieniana na gotowe dania! Piszę "podobno" bo niestety restauracja jest oblegana tak, że bez wcześniejszej rezerwacji nie było szansy na miejsce. Niestety my o tym nie wiedzieliśmy i musieliśmy się obejść smakiem.
Na tym jednak nie kończy się świat atrakcji, bo po powrocie do domu na specjalnej stronie Lego House, wpisujemy nasz kod z bransoletki i dodatkowo kod z otrzymanej karty pamiątkowej, a za to dostajemy pliki na których są wszystkie nasze poczynania - stworzone animacje, okładki magazynów z ludzikami celebrytami, filmiki, kolekcje zestawów archiwalnych, wszystko to co robiliśmy w Lego House i co zapisaliśmy w ich systemie za pomocą naszej magicznej bransoletki :) A do tego wisienka na torcie - stworzony przez Lego specjalnie dla nas pamiątkowy film!
Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała nasza trasa na mapie, albo po prostu zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje zapraszam do mapy. Linka do lokalizacji na mapie Google znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór wszystkich map znajdziecie TUTAJ.
Możecie także przejść do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #dania #denmark #visitdenmark #denmarktravel #jutlandia #jutland #visitjutland #lego #legoland #legohouse





















-wm-63775.59999990463_watermarked.jpg)




-wm-63409.5_watermarked.jpg)





.jpg)

.jpg)





-wm-55853.39999997616_watermarked.jpg)

.jpg)
-wm-57544.799999952316_watermarked.jpg)


Komentarze
Prześlij komentarz