Pustynne klimaty, największa plaża w Europie - bajeczna Dania - Majówka 2024
Tego ranka byłam przekonana, że jedziemy nad morze Wattowe. To podobno jedna z największych atrakcji Danii. Wcześniej starałam się dowiedzieć co to takiego i wyczytałam, że to obszar, gdzie pływy morza są znaczne, występują co ok 6 godzin i podczas odpływu można chodzić po dnie morza-niemorza i oglądać wszystko co tam żyje. Ok, ale jak po tym chodzić? Przecież tam jest mokro, grząsko, ślisko - bleeeeeee....ja tam nie wejdę tam bez butów. Nie będę chodzić boso po takiej oślizgłej powierzchni (aż mnie ciarki przebiegają na samą myśl). Albo po kłujących muszlach! I to nawet dla mnie zmarźlaka było bardziej przerażające niż to, że temperatury raczej nie są na chodzenie boso po wodzie. Kaloszy z domu nie wzięliśmy, choć mam takie czadowe - wysokie, różowe, na obcasie 😎 Z czarną kokardką (serio!). Kupione parę lat temu na winobranie z zamiarem, że założę najbardziej obciachowe kalosze jakie dostanę 😃😁 No ale teraz one radośnie sobie odpoczywają w szafie w Polsce a ja mam dylemat. No ale trudno. Mąż zarządził, że jedziemy to ja jako grzeczna i przykładna żona 😎 (mężu, przykro mi, że się zakrztusiłeś, poklepać Cię po plecach?) nie oponuję.
Malowniczą, blisko 10 kilometrową groblą wjeżdżamy na wyspę Rømø.
Po krótkiej jeździe mijamy podjazd pod górę i naszym oczom ukazuje się....pustynia!
I to nie byle jaka! Płaska piaszczysta powierzchnia ciągnie się po horyzont. A na horyzoncie statki! One pływają po piasku?! O co chodzi? Zaraz, zaraz, my na ten piasek autem wjeżdżamy?! No ale w sumie jest tam płasko jak na stole, piasek ubity, mnóstwo aut tam stoi, nawet kampery, więc chyba nie ma z tym problemu.
Jedziemy wzdłuż wyznaczonej słupkami linii, po lewej mamy teren z jeżdżącymi ... znowu nie wiem jakiego rodzaju to pojazdy.
Internety podają różne nazwy. Żaglowozy, wind karty, sand yachting, żeglarsto lądowe...jak zwał tak zwał. Wieje mocno, tych wehikułów jest na plaży niesamowita ilość i popylają na maksa.
Ale my jedziemy dalej. Jedziemy, jedziemy, nadal jedziemy...a wody jak nie widać tak nie widać! W końcu w oddali widzimy morze,
ale do niego nie dojedziemy, bo mamy przed sobą słupki i stojące samochody tworzą coś w rodzaju parkingu. Wysiadamy więc z samochodu i dalej idziemy pieszo. Teren zaczyna falować, pojawiają się piaszczyste wydmy. Wchodzimy w obszar, gdzie pod stopami trzeszczą nam pękające muszelki.
Jest ich tyle, że nie ma wyjścia i po prostu się po nich chodzi. Są większe niż te nasze nadbałtyckie, część ma znany "muszelkowaty" kształt, część jest bardzo długa i wąska, niektóre wyglądają jak muszle małż.
To chyba część, zalewowa morza Wattowego, bo przecież muszle z reguły nóżek nie mają, więc przywędrować same nie mogły. Ale gdzie te obleśne morskie zarośla? Muszle leżą po prostu na piasku... nie, żebym narzekała ;)
Idziemy dalej. Powierzchnia, po której się poruszamy zmienia się z płaskiej w pofalowaną jak dno morza przy samym brzegu ...
Nadal sucho, brak "zarośli". Jesteśmy już całkiem blisko brzegu, wieje jak diabli, po plaży prześlizgują się języki piasku. Wygląda to bardzo malowniczo.
Dochodzimy do brzegu, dookoła nas, w każdym kierunku plaża po horyzont! Coś niesamowitego! Ale ja nadal nerwowo szukam tych zarośli 😎
W końcu zawiedziona (a przynajmniej tego będę się oficjalnie trzymać) brakiem oślizgłych roślinek zagaduję o nich męża.
I co się okazuje? Zamiast nad morze Wattowe przyjechaliśmy na ... największą plażę w Europie! "Mała" zmian planów 😂😂😂
Plaża jest rzeczywiście ogromna! Ma ok 2,5 km (!!!) szerokości, czyli tyle trzeba przejść aby dojść do wody. Dla porównania w Polsce plaże mają od kilku do 100m szerokości (najczęściej ok 30 metrów).
Z kolei długość plaży na wyspie Rømø to ok 8,5 km.
Jak już wiecie, na plażę można wjechać samochodem, na jej obrzeżach stoi sporo camperów, które chyba zaparkowały tam na kilka dni (choć oficjalnie camperowanie na dziko jest w Danii zabronione).
Oprócz tradycyjnego plażowania, można tam jeździć na wspomnianych wyżej wind kartach, albo na buggykitingach, czyli pojazdach na kołach wyposażonych w coś w rodzaju spadochronu, można tam ćwiczyć drifty samochodem, albo puszczać latawca :)
Niby nic, ale my spędziliśmy na niej dobre kilka godzin! I nie mówię tu o plażowaniu, bo pomimo słońca temperatury plażowe nie były.
Moja rodzinka z upodobaniem ćwiczyła jazdę na wind kartach i pomimo faktu, że robili to pierwszy raz w życiu, to szło im bardzo dobrze. A wierzcie mi, że szybkości są tam bardzo duże, a pojazdy nie mają hamulców!
Wypożyczając wind karta macie w cenie oczywiście krótki instruktaż obsługi. Obowiązkowe są kaski i rękawiczki (może nie obowiązkowe ale na pewno zalecane). Pojazd obsługuje się za pomocą linek mocujących żagiel (podobnie jak w żaglówkach), więc raczej trudno to robić bez rękawiczek. No i okulary! Bez nich ani rusz, bo jest bardzo wietrznie i piasek mamy dosłownie wszędzie. Aż strach się w razie czego podetrzeć ;) Ale zabawa jest przednia. Na początku wzięliśmy jednego karta jedno i drugiego dwuosobowego, ale okazało się, że nośność takiego pojazdu to 120kg, więc w zasadzie może nim jechać osoba dorosła z małym dzieckiem. Inna sprawa, że instruktor widząc poczynania mojego męża ostrzega nas, że on nie wie co robi mój mąż, ale jeśli ktoś chce z nim jechać to musi mieć do niego duże zaufanie 😂 Godzina, na jaką wypożyczamy sprzęt mija bardzo szybko, ale jak na pierwszy raz to i tak wystarczy. Jednak używanie na co dzień nieużywanych mięśni daje w kość ;)
Jeśli kiedyś będziecie na wyspie Rømø to wiedzcie, że są tam dwie tego typu plaże: Lakolk i Sønderstrand. Ta, na której my byliśmy (czyli ta większa) to właśnie Sønderstrand.
Na koniec okazało się, że Rømø znajduje się na terenie Parku Narodowego Morza Wattowego (a jednak!) i gdy weszłam na jedną z wyższych wydm zobaczyłam tą wyczekaną część z roślinkami na dnie.
Akurat był odpływ, więc jeśli ktoś lubi, mógł sobie tam pochodzić. Ja jednak nie próbowałam ... zgadnijcie dlaczego 😀
Przy okazji jeżdżenia po plaży mała dygresja o jeżdżeniu po duńskich drogach. Generalnie Duńczycy jeżdżą bardzo spokojnie. Nikt nikogo nie wyprzedza, w zasadzie nie ma tam samochodów BMW a więc i specyficznej grupy kierowców (dobrze wiem, że są wyjątki od tej reguły, ale to nie zmienia faktu, że reguła jest regułą). Wiecie o czym mówię prawda? ;) Przez tydzień widzieliśmy w Danii tylko 2 (słownie: dwie) sztuki samochodów tej marki. Cóż... to zdecydowanie nie ten styl jazdy ;) Przy okazji tak na szybko przyszedł mi na myśl ranking komfortu jeżdżenia samochodami po niektórych krajach Europy. Zacznę od największego stresu i totalnej samowolki. Czarnogóra - jeśli możecie, raczej nie zapuszczajcie się tam własnym autem, nawet jeśli macie stalowe nerwy. Na drugim miejscu Włochy - masa samochodów, i kierowcy będący królami szos, którzy częściej używają klaksonu niż kierunkowskazów - cóż... nie polecam. W dalszej kolejności w zasadzie na równi, postawiłabym Polskę i Chorwację. No może z niewielką przewagą Polski na plus. Dalej Niemcy. Potem Szwajcaria i Austria - na równi. A potem długo długo nic i w końcu Dania. Spokój, komfort i bezpieczeństwo!
A fanów elektromobilności może zainteresuje fakt, że ładowarki aut elektrycznych są w Danii dosłownie wszędzie! Można je znaleźć niemal w szczerym polu!
Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała nasza trasa na mapie, albo po prostu zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje zapraszam do mapy. Linka do lokalizacji na mapie Google znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór wszystkich map znajdziecie TUTAJ.
Możecie także przejść do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #dania #denmark #visitdenmark #denmarktravel #jutlandia #jutland #visitjutland #rømø #romo #plaza #najwiekszaplazaweuropie





















Bardzo ciekawy post 😀
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńBardzo ciekawe, mój znajomy Duńczyk o wielu tych miejscach nie miał pojęcia, mogę go teraz poduczyć 😅
OdpowiedzUsuńCzęsto tak jest, że cudze chwalicie, swojego nie znacie :) Jestem pewna, że Duńczyk będzie zachwycony tą wiedzą, bo miejsce jest niezwykłe! Pozdrawiam :)
Usuń