Prawie jak Holandia, słynny most - bajeczna Dania, Egeskov- Majówka 2024
Przemieszczamy się w kierunku północnego krańca Danii. Z Zelandii poprzez wyspę Fionia (prawie jak dziewczyna Shreka ;) ) na półwysep Jutlandzki. Po drodze przekraczamy dwie cieśniny, których nazwy kojarzą nam się ze szkołą: Mały i Wielki Bełt - jednak po coś się przydaje wyniesiona wieki temu ze szkoły wiedza (zawsze to lepiej niż wiedza o tym jak się robi ściągi ;) ). Mały Bełt znajduje się pomiędzy Fionią i półwyspem Jutlandzkim, a Wielki pomiędzy Zelandią i Fionią. Zatrzymajmy się na chwilę nad Wielkim Bełtem, nad którym przebiega 17 kilometrowy most. To najdłuższy most wiszący w Europie i trzeci co do długości most wiszący na świecie (chyba, ze w międzyczasie cos się zmieniło ;) ).
Równolegle do niego, pod cieśniną, biegnie tunel kolejowy.
Most był budowany aż przez 10 lat, ale patrząc na wielkość i skomplikowanie inwestycji, chyba trzeba wybaczyć tak długi czas. Z drugiej strony hiszpańska Sagrada Familia jest budowana od ponad 140 lat i jeszcze nie jest ukończona. A biorąc pod uwagę czas budowy "sieci" polskich autostrad czy warszawskiej "sieci" linii metra to Duńczycy i tak są mistrzami świata. Ciekawe jak Polacy sobie poradzą z CPK - wiecie, to to miejsce gdzie Polacy będą trzymać swoje prywatne odrzutowce...😎
Niedaleko mostu można obejrzeć części maszyn pozostałe po budowie. Leżą sobie one jak porzucone (ale nie wierzcie pozorom, to przecież Dania, obok nich stoją tabliczki informacyjne), a przyroda sama się o nie upomina.
Z fascynacją oglądamy most od strony Zelandii, przy okazji zaliczając pobliski klif.
W czym jak w czym, ale w klifach Dania na pewno przoduje :)
Jedziemy dalej, zatrzymując się po drodze w zamku Egeskov, który znajduje się na południowo-zachodnim wybrzeżu Fionii i jest najlepiej zachowanym zamkiem na wodzie europejskiego renesansu.
Wzniesiono go w 1554 roku na fundamencie z dębowych pali (a nie wygląda ;) ).
Na ten zamek można spokojnie przeznaczyć cały dzień, bo atrakcji w nim nie zabraknie, zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Na początek dodam, że zamek jest w prywatnych rękach i musimy do niego kupić bilet, który występuje w dwóch opcjach: ze zwiedzaniem zamku i bez. My ze względów czasowych, zdecydowaliśmy się na opcję bez zamku. Prawda jest jednak taka, że różnica w cenie tych dwóch wariantów nie jest duża, więc jeśli macie więcej czasu, pomyślcie o pełnym zwiedzaniu. Ważne jest, aby trafić na ładną pogodę, bo wtedy w pełni będziecie się mogli rozkoszować zamkowymi ogrodami i pozostałymi atrakcjami na wolnym powietrzu.
Wchodzimy na teren posiadłości i pierwsze co nas uderza, to zagrabione (!!!) żwirkowe ścieżki. Od razu człowiek głupieje i zastanawia się czy chodzenie po nich nie będzie profanacją czyjejś pracy ;)
Jednak moi panowie - mistrzowie świata w zdobywaniu śniegowego sztruksiku na nartach - wkraczają na ścieżki bez zastanowienia :)
Kierując się w stronę ogrodów, przekraczamy żywopłotowe ogrodzenie i stajemy oniemiali. Weszliśmy do tulipanowego raju, w którym kwiaty są w pełnym rozkwicie.
W tajemnicy Wam powiem, że na majówkowy wyjazd rozważaliśmy też Holandię, właśnie ze względu na tulipany, ale wyczytaliśmy, że początek maja to trochę za późno na tę atrakcję. Ponieważ Dania leży nieco bardziej na północy, trafiliśmy idealnie (acz nieświadomie). Przyznaję, że nie wiedziałam, iż tulipany mogą mieć tyle różnych kształtów. Niektóre są tak odmienne od tego co znamy na co dzień, że tylko listki i łodyżki potwierdzają, że to jednak tulipany.
W tej części ogrodów spędzamy dłuższą chwilę, bo ja nie mogę się nacieszyć kwiatami, a moja komórka pęka w szwach od nadmiaru zdjęć.
Wiecie, że są tam nawet czarne tulipany? A ja myślałam, że to tylko pseudonim znanego księcia-bandyty :)
Późną wiosną w zamku Egeskov organizowany jest Bieg po Cebulki (Tulip Run) - gdy przekwitną tulipany, ich cebulki można zdobyć za darmo podczas tego biegu.
Niemal na siłę, rodzina odrywa mnie od kwiatów, idziemy dalej, po drodze mijając żywopłotowy labirynt. Podobno niektóre żywopłoty w posiadłości mają 280 lat! Dochodzimy do zamku, który przepięknie się prezentuje na tle budzącej się do życia po zimie przyrody.
Ponieważ Egeskov jest zamkiem na wodzie, przechodzimy przez most, a w budynku po lewej stronie (takim jakby mniejszym zameczku), natrafiamy na kolekcję sukien i strojów właścicieli zamku.
Oglądając je można się poczuć jak prawdziwa księżniczka, tzn. uzewnętrznić mocno ukrywaną część siebie lub alternatywnie swoje korzenie czerpiące energię z błękitej krwi :)
Nasze kroki kierujemy w stronę muzeum aut, powozów, sanek, wózków dziecięcych itp.
Jest ich niesamowita ilość i zdecydowanie można tu spędzić sporo czasu.
Jest nawet muszelkowa uprząż dla konia!
W budynku obok znajduje się Veteranmuseum (tak, tak, coś dla nas ;) ), gdzie mamy dalszy ciąg kolekcji pojazdów - nieco młodszych wiekiem (prawie jak my ;) ), choć nadal zabytkowych.
Zaraz obok znajduje się atrakcja dla dzieci i weteranów (czyt. wapna) - tor na którym można pojeździć takimi oto pojazdami:
Korzystanie z przejażdżki nie jest dodatkowo płatne, no ale przy tej cenie biletów... ;)
W kolejnych budynkach mamy muzeum Falck (Falck to duńskie przedsiębiorstwo zajmujące się świadczeniem usług o charakterze ratowniczo-medycznym)
muzeum campingu
i muzeum motocykli.
Prawda, że trudno tu się nudzić?
Wyczerpani zwiedzaniem zatrzymujemy się na posiłek regeneracyjny w pobliskim barze na świeżym powietrzu. Oczywiście jedzenie jest typu fast food, ale na tę chwilę zjedlibyśmy wszystko co by nam podali ;) Ja bym nawet nie pogardziła sałatką z żywopłotu ;)
Zaraz obok znajdują się toalety, z których wychodząc można nacisnąć odpowiedni przycisk zostawiając opinię o tym przybytku ulgi ;)
Toalety w Danii to oddzielny temat. Są one dosłownie wszędzie, zawsze macie do nich blisko, nie trzeba ich szukać, są zazwyczaj dość albo bardzo czyste, najczęściej bezpłatne. Na prawdę można im tego pozazdrościć. Takiego poziomu publicznych toalet nie spotkałam w żadnym europejskim kraju, w którym byłam.
Ale wróćmy do Egeskov. Na terenie posiadłości są także liczne place zabaw łącznie z parkiem linowym i ogromną powietrzną trampoliną! To kolejna atrakcja dla dzieci i dorosłych (ok, raczej tych niżej wagowych).
Pełni wrażeń dojeżdżamy do naszej drugiej miejscówki, która jest położona wśród nadmorskich wydm.
Duńskie wydmy mnie zachwycają. Są bardzo rozległe (to zdecydowanie kraj wydm), można po nich chodzić, a nawet mieć na nich dom! Te domy wyglądają bajkowo, bo nie są posadowione na działkach o geometrycznych kształtach, ale rozrzucone pomiędzy pagórkami. Pagórki zapewniają intymność na tyle, że pomimo dużych przeszkleń w domach, nie są tam potrzebne ogrodzenia. Dzięki temu domy wspaniale komponują się z przyrodą, często mają dachy ze strzechy lub też żywe dachy. Są dla ludzi przestrzenią wydzieloną z przyrody a nie z niej wydartą. Cudownie współgrają z bajkowym otoczeniem.
Zwierzęta swobodnie się przemieszczają w tej przestrzeni, żyjąc z ludźmi w harmonijnej symbiozie. W każdej z trzech naszych miejscówek (fakt, że były one na uboczu, a nie w miastach), przychodziły do nas zające, sarny bądź bażanty!
Nasz domek znajduje się właśnie na takich wydmach a do plaży mamy raptem kilkaset metrów.
Ponieważ jednak jesteśmy zmęczeni podróżą decydujemy się ten kawałek podjechać autem, bo piękna pogoda oferuje nam bajeczny zachód słońca.
Podjeżdżamy pod wejście na plażę, wychylamy się zza wydm, a na plaży... samochody!
Mi nie pozostaje nic innego jak zachwycanie się zachodem słońca nad Morzem Północnym.
Interesują Was tematy motoryzacyjne i ekstremalne drogi? TUTAJ znajdziecie więcej postów o tej tematyce.
Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała nasza trasa na mapie, albo po prostu zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje zapraszam do mapy. Linka do lokalizacji na mapie Google znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór wszystkich map znajdziecie TUTAJ.
Możecie także przejść do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #dania #denmark #visitdenmark #denmarktravel #jutlandia #jutland #visitjutland #egeskov #tulipany #most #mosty #malybelt #wielkibelt #mostnadwielkimbeltem #staresamochchody #zabytkowesamochody #klify #klif #cliff #cliffs #zamek #Storebæltsbroen



Komentarze
Prześlij komentarz