Pamiętacie króla Danii
Haralda Bluetootha? Gorm Stary i Thyra Danebod to jego królewscy rodzice, a cała trójka jest nierozerwalnie związana jest z Jelling. W sławnej duńskiej przeszłości – epoce wikingów – ci dwaj królowie zajmowali się sprawami Danii z poziomu Jelling, a dwa sławne kamienie są niemymi świadkami ich poczynań. Kamienie posiadają na sobie teksty wykonane pismem runicznym.
Napis na mniejszym z nich, to swego rodzaju pamiątka na cześć żony Gorma - Thyry. Tekst na kamieniu powstał ok 955 roku i głosi, że „Król Gorm stawia ten nagrobek swojej żonie Tyrze, pani Danii”. Niby nic ale tak na prawdę to bardzo ważny przekaz, ponieważ w słowach wyrytych na kamieniu po raz pierwszy w historii duńskiej pojawia się nazwa państwa Dania! Kamień leżał przed kościołem do około 400 lat temu, zaś jego pierwotne położenie jest nieznane (kto by się wtedy przejmował zwykłym kamlotem ;) - aż dziw, że nie zamieszano w jego powstanie obcej cywilizacji ;)).
Większy głaz powstał na zlecenie króla Haralda Bluetooth około roku 965.
W transliteracji napis na większym kamieniu brzmi: „Król Harald zlecił postawienie tego pomnika dla Gorma, swego ojca, i Tyry, swojej matki – ten Harald, który rządził Danią i całą Nordią i który uczynił Duńczyków chrześcijanami”. W ten sposób Harald wspomina o swoich podbojach i przejęciu władzy nad całą Danią i Norwegią (wszak Facebooka i innych Insta wtedy jeszcze nie było, a dobry PR to podstawa chyba w przypadku każdego liczącego się szefa). Ponadto po raz pierwszy w historii, duński (i przy okazji norweski) król ogłosił swoje królestwo chrześcijańskim. Na kamieniu runicznym Haralda widnieje najstarszy odnaleziony w Danii wizerunek Chrystusa. Dlatego kamień ten nazywa się często „świadectwem chrztu Danii”. Umieszczona na nim płaskorzeźba drukowana jest dziś na wewnętrznej stronie okładki paszportów duńskich:
Internety twierdzą, że chodzi o tę grafikę
Głaz Haralda jest wysoki na 2,43 metra i waży ok. 10 ton. Napisy i rysunki umieszczone są na całej jego powierzchni (tj. na trzech stronach).
A tak swoją drogą, to czy nie krąży Wam po głowie pytanie "dlaczego kamień"? Wszak rzecz raczej trudna do obróbki, a i efekt mocno niepewny jak się rzeźbiarzowi dłuto omsknie. Zleceniodawca może nie doczekać ukończenia dzieła bo i proces długotrwały (nawet jak się rzeźbiarza zmotywuje premią w postaci zakucia w dyby w razie niedotrzymania terminu). Ale w sumie to jakie były alternatywy? Drewno mało trwałe, papier wynaleziono jakieś 800 lat wcześniej, ale Chińczycy dobrze chowali recepturę jego wykonania i do Europy trafił tak na prawdę dopiero w XI wieku. W sumie więc wybór kamienia nie był taki głupi prawda?
W lutym 2011 roku 15-letni autystyczny chłopiec zwandalizował (ciekawe słowo "zwandalizować" ) większy z kamieni, pisząc na nim zieloną farbą w sprayu słowo Gelwane. Chłopiec nie potrafił wyjaśnić, co oznacza to słowo. Natychmiast przystąpiono do oczyszczania kamienia (z papierem by nie było tak łatwo!), a koszty przedsięwzięcia zostały oszacowane przez media na od 100 do 200 tys. DKK. Aby uchronić kamienie przed kolejnymi wandalizmami oraz dalszymi niszczącymi czynnikami atmosferycznymi, po zakończeniu restauracji zostały one umieszczone w szklanych gablotach.
Sami więc widzicie, że niby zwykłe kamienie, a w rzeczywistości to ważne artefakty historii Danii.
Kamienie leżą obok wejścia do urokliwego kościółka, po którego obu stronach widnieją dwa sporawe kopce. Sam kościółek powstał ok roku 1100 i był kilkukrotnie przebudowywany. Pod posadzką, tuż przed ołtarzem, odkryto ludzki szkielet, który jak się przypuszcza był szczątkami króla Gorma Starego (czyli to taki trochę nasz odpowiednik katedry w Poznaniu).
Na północ od kościoła znajduje się Kopiec Północny, który jest jednym z największych znanych nam kopców z epoki wikingów. Wewnątrz kopca odkryto komorę grobową, a drewno użyte do jej budowy zostało ścięte zimą 958/959 roku.
Ciekawa jest historia odkrycia tejże komory. Otóż w 1820 roku wyschła jedna z ważniejszych studni w mieście. Co dziwne, znajdowała się na szczycie Kopca Północnego, więc mieszkańcy Jelling przekopali go w poszukiwaniu wody (czyli zwandalizowali ;) ). Nie znaleźli wody, a jedynie komorę grobową, która najprawdopodobniej była przeznaczona dla Gorma lub Thyry - jednym słowem nie ma tego złego... A tak swoją drogą to wyobrażacie sobie baty jakie by spadły na kogoś kto by wykopał dołek w Kopcu Kościuszki? To się nazywa ewolucja priorytetów przez wieki historii ;)
Ale wróćmy do historii z ery Wikingów. Po śmierci ojca, jak to zwykle bywa, na tron wstąpił jego syn Harald. Kilka lat później, gdy przyjął chrzest i zaordynował powstanie większego Kamienia z Jelling, aby upamiętnić to wydarzenie, zrodził się kolejny projekt budowlany, w postaci kolejnego kopca. Kopiec Południowy najprawdopodobniej pełnił rolę pomnika grobowego, bo przeprowadzone prace nie ujawniły w nim komory grobowej (ani nie znaleźli jej przedsiębiorczy mieszczanie).
plan historycznej osady Jelling
Na kopce prowadzą schody wybudowane współcześniej (bodajże w XIX wieku), aby umożliwić wejście na kopce ówczesnej parze królewskiej:
Po chrzcie, Harald zbudował wokół istniejącej w tym miejscu osady palisadę (zapewne w celach obronnych - swoją drogą ciekawa sprawa - a gdzie chrześcijańska teoria nadstawiania drugiego policzka?). Dla podróżnych zbliżających się do Jelling palisada ta musiała być imponującym elementem krajobrazu, ponieważ szacuje się, że mierzyła od czterech do pięciu metrów wysokości. Obszar wewnątrz tych drewnianych murów miał powierzchnię około 20 boisk piłkarskich. Dziś białe betonowe słupy wskazują miejsce, w którym kiedyś stał drewniany mur z czasów wikingów.
Na terenie osady odkryto ogromną halę, która prawdopodobnie była miejscem zgromadzeń i obrad w zakresie decyzji rządowych (taki nasz Sejm).
W epoce wikingów potężni ludzie mogli zostać pochowani na statku. Używano do tego celu zarówno prawdziwych statków, jak i specjalnych, kamiennych okrętów (z braku pobliskiego morza?). Taki kamienny okręt powstał także w Jelling, a został wykonany z dużych granitowych płyt. Statek pogrzebowy, obecnie oznaczony białymi, betonowymi płytami, miał ponad 350 metrów długości, a jego centrum stanowił Kopiec Północny.
Statek miał umożliwiać zmarłym podróż do świata bogów i jest największą tego typu konstrukcją na świecie. Duże kamienie położone w epoce wikingów wciąż są widoczne pod podniesionymi betonowymi płytami na północnym krańcu.
Widzicie więc, że tak niepozorna miejscowość stanowi bardzo istotną cegiełkę w bogatej historii Danii.
My tym czasem udajemy na zwiedzanie Vejle. Wszak po to rezerwowaliśmy nocleg w tej okolicy. Słyszałam wcześniej, że jest to piękne i nowoczesne miasto, które warto zobaczyć.
Tym czasem okazało się, że owa nowoczesność jest reprezentowana głównie przez dwa budynki usytuowane w pobliżu mariny i nowoczesnego kompleksu bloków mieszkalnych. Całość prezentuje się interesująco, lecz choć ja lubię nowoczesną architekturę, to jednak w moim odczuciu hołdujące historii Jelling zrobiło na mnie dużo większe wrażenie. Ale wróćmy do Vejle.
Pierwsze co rzuca nam się w oczy w porcie, to ciekawa bryła Fjordenhus.
Budynek został zaprojektowany przez duńsko-islandzkiego artystę Olafura Eliassona i architekta Sebastiana Behmanna ze Studio Olafur Eliasson, a jego otwarcie nastąpiło w 2018 roku. Swego rodzaju futurystyczna wieża jest siedzibą firmy inwestycyjnej Kirk Kapital. Charakteryzuje się unikalnym designem z cylindrycznymi formami, ceglanymi powierzchniami i zakrzywionymi szklanymi oknami, odzwierciedlającymi otoczenie fiordu. Parter Fjordenhus jest otwarty dla publiczności, prezentując dzieła sztuki Olafura Eliassona.
Niedaleko od Fjordenhus, znajduje się "Fala w Vejle" (The Wave in Vejle). Charakterystyczny design budynku składa się z pięciu falistych fasad, przypominających fale morskie. Jest to budynek mieszkalny, a każda z pięciu "fal" ma dziewięć pięter. Projekt Fali w Vejle jest przykładem nowoczesnej architektury, która harmonijnie współgra z otoczeniem i nawiązuje do naturalnego krajobrazu.



Tyle udało nam się zobaczyć podczas naszego krótkiego spaceru po Vejle. Jeśli chcielibyście zaparkować auto w pobliżu tych dwóch budynków, polecam parking na dachu przy adresie Kahytten 2, 7100 Vejle. Część wspominanego parkingu jest bezpłatna, a znajduje się on przy samym Fjordenhus.
W moim odczuciu nowoczesne Vejle otula historyczne Jelling tak jak szklane tafle otulają cenne kamienie runiczne. Taki mariaż historii i nowoczesności - w sam raz na wieczorny przystanek w drodze do Norwegii.
I bedac w Jelling nie weszliscie do muzeum? Zalujcie, naprawde. Nie jest duze, ale cudowne, interaktywne, robi naprawde wrazenie.
OdpowiedzUsuńJa też żałuję. Niestety byliśmy tam wieczorem i było już zamknięte :( A na drugi dzień rano goniliśmy na prom do Norwegii. Jelling miało być tylko noclegiem w drodze. Nie spodziewaliśmy się, że tak nas zachwyci. To była cudna niespodzianka po drodze, która miała mieć z atrakcji "tylko kamień".
Usuń