Gdzie Queen tam i zamek ;) - Montreux - Szwajcaria-Wakacyjna podróż przez 8 krajów 2023 cz.18

Dzisiaj będzie muzycznie. Kojarzycie Farrokha Bulsary z Zanzibaru? Jeśli Zanzibar wzbudził Wasze wątpliwości, to spieszę z wyjaśnieniem. Tak, oczywiście chodzi o Freddiego Mercury'ego. Genialny wokalista, którego muzyka towarzyszyła mojej młodości. Nie wiem czy wiecie, że spora część historii Queen była związana ze Szwajcarią, a dokładnie z Montreux- przepięknym miastem położonym nad jeziorem Genewskim. Montreux jest znane między innymi z dwóch rzeczy: majestatycznego zamku położonego nad samym brzegiem jeziora, który jest z pewnością wart zwiedzenia, poza tym, a moim zdaniem przede wszystkim z muzeum Queen: The Studio Experience.

Ale zacznijmy od początku. Do Montreux przyjechaliśmy z samego ranka. Od razu skierowaliśmy się do zamku Château de Chillon. 

Zamek jest położony nad samym brzegiem jeziora Genewskiego. Jest przy nim bezpłatny parking, ale to typ parkingu, gdzie można stać określony czas. A żeby ten czas udowodnić, trzeba wskazać godzinę przybycia. Zapewne wiecie, że np. w Niemczech jest ściśle określony wzór swego rodzaju tarczy w niebieskiej obudowie, na której ustawia się godzinę przyjazdu. Taką tarczę można kupić na każdej stacji benzynowej dosłownie za grosze. Ponieważ na niej czas ustawia się z dokładnością do pół godziny, to jeśli np. na parking przyjedziecie o 8:37, to na tarczy ustawiacie 9:00. Ponieważ my wtedy jeszcze nie mieliśmy owej tarczy (i szczerze mówiąc nie wiem czy "niemieckie" tarcze są odpowiednie do użytku w Szwajcarii), to po prostu za szybą zostawiliśmy karteczkę z wpisaną godziną. Trudno powiedzieć, czy jest to zgodne z przepisami, w każdym razie mandatu nie dostaliśmy. Jeśli więc nie macie innego wyjścia, po prostu spróbujcie skorzystać z naszego "patentu" ;) Wróćmy jednak do chateau. 


Sam zamek jest malowniczo położony na cyplu i jest najczęściej odwiedzanym historycznym budynkiem w Szwajcarii. Co ciekawe, zamek można wynająć! Jest on imponującą lokalizacją na różne wydarzenia. Wchodząc do zamku otrzymujemy foldery reklamowe, które są po polsku! Omijamy także kolejkę do kasy dzięki temu, że bilety wstępu tradycyjnie kupiliśmy przez Internet 😁 Zamek jest ogromny i przepiękny. 



Na pewno warto go zwiedzić. Można w nim też kupić lokalne wino, z którego dochód służy utrzymaniu budowli w jak najlepszym stanie. Na zwiedzanie zamku zarezerwujcie sobie co najmniej 2 godziny.



Po zwiedzeniu zamku udajemy się w kierunku centrum Montreux do studia nagrań zespołu Queen.

Historia Queen w Montreux rozpoczęła się w roku 1978, kiedy muzycy przybyli tu po raz pierwszy. W 1979 r. zespół kupił the Mountain Studios znajdujące się pierwotnie w Montreux Casino (dziś Casino Barriere de Montreux). Przez kilkanaście lat nagrano tu 6 albumów, tworząc m.in. utwory do ostatniej płyty "Innuendo", wydanej jeszcze za życia Freddiego Mercury’ego. Co ciekawe, the Mountain Studios było świadkiem pracy wielu innych bardzo znanych artystów, jak również słynnej hiszpańskiej śpiewaczki operowej - Montserrat Caballé, z którą Freddie stworzył utwór "Barcelona". Został on odśpiewany już po śmierci Freddiego, na otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, w roku 1992. Caballé zaśpiewała go na żywo z partiami Mercury’ego puszczanymi z taśmy. Również w Montreux nagrywano partie utworu "These Are the Days of Our Lives", będący tak na prawdę pożegnaniem lidera Queen z fanami i ostatnim teledyskiem, w którym wystąpił. W Montreux powstał także bardzo osobisty utwór "Mother love", gdzie na końcu słyszymy gitarzystę Briana Maya, wykonującego część utworu już bez wokalisty. Piosenka miała być dokończona gdy stan śmiertelnie chorego Freddiego się poprawi. Niestety nigdy do tego nie doszło. Freddie zmarł 24.11.1991 roku. Miał zaledwie 45 lat. 5 lat później, nad samym brzegiem jeziora odsłonięto 3 metrowy pomnik artysty. Choć samo studio nagrań nie jest duże, warto je odwiedzić (wstęp jest bezpłatny!). Wchodząc do studia możemy zobaczyć jak wygląda kasyno gier (pomimo tego, że w zasadzie przechodzimy przez kasyno, nie obowiązują tu obostrzenia wiekowe). Na nas największe wrażenie wzbudził sufit kasyna, gdzie jedna koło drugiej wiszą setki kamer!

Samo wejście do studia jest dość niepozorne, ale i tak robi wrażenie poprzez tysiące powieszonych na ścianach listów fanów Queen:


Wchodzimy dalej i ogarnia nas wszechobecna muzyka zespołu.

I mnóstwo zdjęć w gablotach ...


a także kostiumów artysty. Jest nawet sławna żółta kurtka, w której Freddie wystąpił w 1986 roku na Wembley.

Jest także zestaw różnych instrumentów muzycznych, takich jak bas Johna Deacona, perkusja Rogera Taylora i replika „Red Special”, słynnej gitary Briana Maya, którą zbudował z pomocą ojca w 1964 roku.

A na koniec największa atrakcja...:

stół mikserski, którym można się pobawić, poustawiać różne parametry i delektować się własnoręcznie zmiksowaną muzyką i śpiewem wokalisty. Oryginalna reżysernia została bardzo dokładnie odtworzona. Zainstalowano reprodukcję słynnej konsoli Neve, aby odwiedzający mogli postawić się w sytuacji Davida Richardsa i zmiksować 4 hity zespołu (Made in Heaven, Mother Love, Bicycle Race i Invisible Man). Oryginalna konsola, wówczas uznawana za najlepszą na świecie, znajduje się obecnie w Svenska Grammofon Studion w Göteborgu w Szwecji i podobno nadal jest używana do profesjonalnych nagrań.

Całe studio nagrań to niezliczona ilość cennych wspomnień. Jednym z najbardziej uderzających jest ostatnie nagranie Freddiego Mercury'ego, już wówczas poważnie dotkniętego chorobą. To właśnie tutaj nagrał "Mother Love", piosenkę, która ukazała się pośmiertnie na ostatniej płycie Queen, Made in Heaven w 1995 roku. Aby uczcić to wydarzenie, na podłodze zainstalowano złoconą tablicę pamiątkową, ukazującą miejsce, w którym wokalista stał podczas tego ostatniego nagrania.

Tak na prawdę muzeum nie jest duże i można je zwiedzić w ok. pól godziny.

Po wyjściu ze studia kierujemy się w kierunku jeziora. Po drodze, na elewacji budynku studia, znajduje się ogromna biała ściana, na której fani zespołu pozostawili setki tysięcy pamiątkowych wpisów:

Dochodzimy do jeziora, na którego brzegiem podziwiamy oszałamiające rabaty kwiatowe.



Zbliżamy się do pomnika Feddiego. Nie trudno go znaleźć, bo chyba zawsze jest tam mnóstwo ludzi. Trzeba stać w kolejce aby zrobić sobie zdjęcie z wokalistą!


za zdjęcie bez ludzi podziękujmy AI ;)

Na koniec, w odkrytej hali na tyłach pomnika odbywa się coś w rodzaju turnieju koszykówki. Odbywają się tam mecze pomiędzy różnymi drużynami.  Można także wziąć udział w turnieju rzutów do kosza i zdobyć różne nagrody. Skuszeni nimi mąż i córka stają w szranki. Mąż - bardzo pewny siebie, wszak w młodości grał w drużynie koszykówki i córka, która z koszykówką ma do czynienia tyle co na lekcjach w-f. Oboje oczywiście w klapkach 😂 Wszak to typowe obuwie sportowców na urlopie! Każdemu przysługują 3 rzuty, a nagrody są wartością dostosowane do ilości trafień. Kolejka jest długa (jak widać nie tylko Polacy lubią coś dostawać za darmo), ale nasi przedstawiciele dzielnie czekają na swoją kolej. Pierwszy do kosza dorywa się mąż. Otrzymuje od prowadzących piłkę, przymierza się, krok w przód, w tył, klapki ustawia w odpowiednim obliczonym metodą dedukcji kącie, namierza azymut...kolejka zaczyna się niecierpliwić, w końcu rzuca...PUDŁO! Niemożliwe! jak taki wielki sportowiec może spudłować? Chyba azymut mu lekko zszedł.... Drugie podejście... Azymut obliczony, klapki stabilnie ustawione w podłożu... Teraz nie może się nie udać.... PUDŁO?! Chyba wiatr zawiał...nie ma innego wyjaśnienia, nawet tego, że wiatru nie ma... Trzecie podejście....Czapeczka! Przecież czapeczkę trzeba ustawić daszkiem do tyłu! Daszek jako płaski element koszykarza wpływa na aerodynamikę! Rzut ostatniej szansy (a raczej ratowania honoru)...JEEEEEEEEEEST! Dumny jak paw mąż odbiera nagrodę i nie zraża go nawet fakt, że to raczej nagroda pocieszenia. Kolej na córkę. Łapie piłkę i od razu z nonszalancją odrzuca ją w kierunku kosza, niemal nie patrząc w jego kierunku i .... TRAFIA! Organizatorzy patrzą po sobie zdezorientowani. Pewnie szczęście początkującego. Druga próba, organizatorka podrzuca piłkę córce, ona ją łapie i znowu rzuca miej więcej w kierunku kosza (mniej więcej jest w tym momencie kluczowe). Piłka ląduje w koszu! Organizatorzy niepewnie spoglądają na siebie... w kolejce zaczyna szumieć. Trzeci rzut. Teraz na pewno spudłuje, nie ma opcji. Piłka ląduje w koszu! Niemożliwe! Młoda rozbiła bank! Niemal zero celowania, zero zaangażowania! Organizatorzy jeszcze w pełnym szoku wręczają nagrody. Młoda na luzie odchodzi, a organizatorzy jeszcze długo pokazują ją między sobą. 

Smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że kosz był powieszony wyżej niż zazwyczaj. A przynajmniej mi się tak wydawało na moje niewprawne oko. Fakt, że za czasów młodości chodziłam na mecze koszykówki ale tylko dlatego, że potem całą bandą chodziliśmy na ... soczki 😎. A żebyście wiedzieli jak mnie irytowały końcówki meczów! Przerywane co 3 sekundy i  ciągnące się w nieskończoność... Nie bijcie! Taka była prawda. Wszak nie każdy musi mieć duszę Michaela Jordana.

W każdym razie, w odległym Montreux, Polka dała popis. POOOLSKA, BIAŁO-CZERWONI!! A nie, to chyba nie ta dyscyplina sportu... 😂

Po drodze uzupełniamy naszą urlopową kolekcję tablic rejestracyjnych 😁


Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała nasza trasa na mapie, albo po prostu zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje zapraszam do mapy. Linka do lokalizacji na mapie Google znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."

A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór wszystkich map znajdziecie TUTAJ.

Możecie także przejść do mapy interaktywnej , która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.

A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.

#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #szwajcaria #switzerland #visitswitzerland #switzerlandtravel #montreux #visitmontreux #châteaudechillon #freddiemercury #freddie #mercury #queen #mountainstudio

Komentarze