Duńskiej sagi cd - Zelandia choć płaska jak naleśnik kusi wieżą widokową - Dania -Majówka 2025
Tym razem naszą uwagę zwróciły dwie ogromne ciężarówki Volvo. Dlaczego? Ponieważ przyciągały wzrok swoimi rozmiarami (wyobraźcie sobie na oko 2 metrowe koła, zwłaszcza jeśli jesteście facetem - nie mam pojęcia dlaczego faceci czują wyjątkowe powinowactwo do dużych samochodów ;) ) i tym, że były czyste ;) No bo wiecie, sprzęt budowlany zasadniczo czysty nie jest, chyba, że - tak jak te ciężarówki - dopiero wyjechał z fabryki. Faktem też jest, że w planach mieliśmy wyskoczyć do muzeum Volvo w Szwedzkim Goeteborgu.
W każdym razie popatrzcie na te olbrzymy (mój mąż ma niecałe 2m wzrostu)!:
O ile w zeszłym roku w tym samym porcie wrażenie na nas zrobiły ogromne ilości czekających na przeprawę nowiutkich Tesl, o tyle w tym roku już nawet nie zwracaliśmy na nie uwagi. Ciężarówy były bardziej cool (no i były większe 😎 - prawda panowie?).
Naszą uwagę zwróciły także dwie ciekawe konstrukcje wydające piskliwe dźwięki. Po bliższej analizie okazało się, że są to domki dla jaskółek, a emitowane dźwięki miały przypominać dźwięki tychże ptaków zachęcając je do osiedlenia się w ptasiej komunie. Ale czy też dźwięki wydawane przez urządzenie gadały w innym narzeczu, czy też nie do końca przypomniały te ptasie, a może standard lokali nie odpowiadał jaskółkom, my przy tych konstrukcjach nie widzieliśmy ani pół ptaszka. Może jaskółki jednak wolą ten dreszczyk ekscytacji i niepewności przetrwania towarzyszący budowaniu gniazd na balkonach? A może jednak każdy szanujący się pan jaskółek musi sam zbudować gniazdo, zasadzić ptasią kupkę na pobliskiej ścianie i spłodzić...eeee...jajko...(ale że co? teraz mamy takie czasy, że pod żadnym względem nie wypada dyskryminować żadnej płci)? ;)
Ale wróćmy do promu ( to taki sam jak w zeszłym roku nowoczesny prom hybrydowy wykorzystujący napęd rotorów Flettnera), który rozładowany i załadowany został w niecałe 10 min! To się nazywa niemiecka organizacja czasu! Tak jak zeszłym razem, podróż była spokojna, jak i morze przypominające jezioro.
Dopłynęliśmy do Danii. W drodze do wynajętej miejscówki chcieliśmy zobaczyć pierwszą tegoroczną duńską atrakcję w postaci 45 metrowej wieży widokowej mieszczącej się na terenie Camp Adventure. Dokładną lokalizację znajdziecie na mojej interaktywnej mapie. Ale uwaga! Gdy dojedziecie prawie na miejsce, nie kierujcie się nawigacją tylko znakami przy drodze! Wieża ma kształt klepsydry, jest zlokalizowana w pięknym lesie, a jej górny taras znajduje się 140m nad poziomem morza.
To podobno najwyższa wieża w całej Skandynawii.
W środku wieży rosną sobie 3 wysokie buki i chwała budowniczym za to, że udało się je ocalić. Dzięki nim wieża harmonijnie wtapia się w las.
Do wieży biegnie ok 1,5 km ścieżka, a w zasadzie kładka, która wije się między drzewami, a tam gdzie nie może ich ominąć, posiada odpowiedniej wielkości i kształtu otwory. I to jest kolejny ukłon budowniczych w stronę natury, bo o ileż prościej było by je wyciąć prawda?
Z wieży rozciąga się widok na Zelandię, lecz z powodu tego, że jest ona zasadniczo płaska jak stół, to sam widok nie powala (co nie znaczy, że nie warto na nią wejść - zawsze to spalicie parę kalorii ;) ).
Może dlatego konstruktorzy wieży na krawędzi barierki zamontowali tabliczki informujące jaka odległość dzieli nas od różnych miejsc na świecie:
Swoją drogą, gdy opowiadałam mojemu synowi o problemie z kontaktem z pełnomocnikiem przeciwnej strony pewnego konfliktu prawnego, który (znaczy się pełnomocnik, nie konflikt ;) ) przebywał na wakacjach w Nowej Zelandii (a przypominam, że my jesteśmy na Zelandii, tyle, że chyba Starej ;) ), usłyszałam od niego "no już dalej to chyba nie mógł pojechać". Faktycznie! Nowa Zelandia jest mniej więcej po drugiej stronie Ziemi. Czyli dalej już rzeczywiście nie można! A biorąc pod uwagę fakt, że Dania leży blisko Polski sprawdziłam sobie co leży na tzw. antypodach (czyli miejscu w które byśmy trafili przekopując się przez Ziemię, oczywiście, pod warunkiem, że po drodze byśmy się nie usmażyli) i co zobaczyłam? Nową Zelandię! No prawie, w każdym razie o rzut beretem od Nowej Zelandii tym razem pod warunkiem, że naszym beretem nie zainteresowałyby się przepływające rekiny ;) :
Czy właśnie dlatego wyspa po drugiej stronie globu została nazwana Nową Zelandią? ;)
Camp Adventure to nie tylko wieża, ale też cały zagospodarowany rekreacyjnie teren. Mamy tu więc także park linowy...
Mamy część ogrodową, której nie zwiedziliśmy wychodząc z założenia, że o tej porze roku niewiele zobaczymy.
Mamy też część noclegową w postaci glampingu (glamping to taki luksusowy camping).
W tej części atrakcji domki są rozmieszczone na brzegu niewielkiego zbiornika wodnego, gdzie można oglądać pisklaki w gnieździe i opiekujących się nimi ptasich rodziców.
Można też zaobserwować większe zwierzęta. My byliśmy tam po południu, ale wyobrażam sobie, że o świcie można zobaczyć całą kolekcję zwierzęcych rezydentów :) Zwizualizujcie sobie taką scenkę: wstajecie bladym świtem, po chwili Wasze zmysły pobudza upajający zapach kawy, słońce romantycznie wychyla się zza drzew otulając Waszą twarz aksamitnymi promieniami, gdy nagle do Waszych uszów dobiega dziwny dźwięk. Z zainteresowaniem zwracacie ku niemu głowę i Waszym rozpieszczonym bajecznym widokiem budzącego się dnia oczom ukazuje się romantyczna para jeleni (tzn. jeleń i sarna, jeleń to nazwa gatunku, nie przesadzajmy z genderem) nieco mniej romantycznie dbająca o przedłużenie populacji... 😎 Nieświadome niczego żuczki gnojowniczki dzielnie dźwigają swoje kuleczki. Nad naszymi głowami elegancko szybujący sokół w mistrzowski sposób zmienia trajektorię lotu wbijając swój szlachetny dziób w szyjkę małego króliczka.... Ech ... życie ;)
Ponieważ obserwując sokoła drgnęła Wam dłoń, nieco kawy rozlało się na Wasze spodnie. Sięgacie więc po suszący się nieopodal i smagany leśnym wiaterkiem ręcznik, po czym nieświadomie rozcieracie na spodniach białą substancję, którą przypadkiem zostawiła na nim przelatująca nieopodal sójka...😎 Witajcie na glampingu, miejscu gdzie przyroda brata się z Tobą od samego rana ;)
Sądząc po tablicach informacyjnych różnych zwierząt jest to całkiem sporo, bo mamy tutaj między innymi:
pingwiny ;)and...
W zeszłym roku pisałam wielokrotnie, że Dania to specyficzny kraj ;)
W końcu docieramy do naszej miejscówki, która dzięki niedalekiej odległości od morza cieszy nasze oczy pięknymi zachodami słońca.
Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała nasza trasa na mapie, albo po prostu zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje zapraszam do mapy. Linka do lokalizacji na mapie Google znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."
A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór wszystkich map znajdziecie TUTAJ.
Możecie także przejść do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezek. Kliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.
A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.
#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #dania #denmark #visitdenmark #denmarktravel #sjælland #zelandia #prom #rostock #gedser #campadventure #volvo #jaskolki #wieza #glamping #zwierzeta








.jpg)
.jpg)


















.jpg)


Komentarze
Prześlij komentarz