Ścieżką rowerową do Włoch - Passo Mortirolo -Włochy - Urlop 2024-cz.17

Wielkieś mi uczyniła pustki w sercu moim moja droga Chorwacjo tym zniknieniem swoim... 

Tak, tak, opuściliśmy Chorwację i ruszyliśmy do Włoch. Serce się kraje, ale co zrobić? Pozostaje pocieszać się tym, że człowiek potrafi się znudzić wszystkim co ma na co dzień. Mi zdecydowanie nie grozi znudzenie się Chorwacją biorąc pod uwagę fakt, że spędzamy tam tylko maksymalnie kilkanaście dni w roku. Przestań więc ryczeć Grażyna i spróbuj pozachwycać się Włochami. Ale, że co? Że nie da rady? Przecież napisałam "spróbuj". Jest tyle pięknych miejsc na świecie, a ty tylko Chorwacja i Chorwacja. Twoim czytelnikom należy się trochę odmiany.

Zanim jednak opuścimy Chorwację, tankujemy auto, a ja zauważam taki oto bilbord.

Jeeeeessssssuuuuu! Oni tak na serio?! To ma kogokolwiek zachęcić do usług medycyny estetycznej?! Nie, to raczej niemożliwe, to chyba antyreklama! Chcesz wyglądać jak ta piękność? Skorzystaj z usług doktora Zrobięcikuku. Chcesz wyglądać jak Miss Helloween? Poddaj się zabiegowi o zachęcającej nazwie "O krok od samobójstwa". Ewentualnie jako matka nastolatki: posprzątaj w końcu swój pokój bo Cię zaprowadzę do kliniki medycyny estetycznej "Piękna jak Bestia". 

Tym czasem wjeżdżamy na włoską autostradę i oczywiście zaczyna się jazda. Jak już pisałam, nie lubię włoskich autostrad ze względu na niesamowity ruch i styl jazdy włoskich królów szos. Z utęsknieniem więc wyczekuję aż wjedziemy na bardziej lokalne drogi. Ruch nadal będzie duży, ale ze względu na szerokość jezdni, przy takim ruchu nawet włoscy Ezno Ferrari nie będą w stanie wyprzedzać. Chyba. W każdym razie liczę na mniej nerwową jazdę. O naiwności!

Autostrada zmienia się w zwykłą drogę, a ta robi się coraz węższa. Wjeżdżamy w góry a ja muszę koniecznie skorzystać z toalety. Tyle, że droga to same serpentyny, nie ma się gdzie zatrzymać. Dooobra, przecież nie będziemy cały czas jechać taką wąską drogą. Pewnie to jakiś łącznik, dojedziemy do normalnej drogi to będzie gdzie się wysikać. Tyle, że ten "łącznik" nie dość, że się nie kończy to jeszcze robi się coraz węższy! Ja p..... przecież teraz to już się tu nawet dwa auta nie miną! Nawet mijanek nie ma, a z jednej strony jest lita skała, a drugiej przepaść, oczywiście włoscy budowniczowie dróg radośnie zapomnieli o jakiś barierkach zabezpieczających czy choćby słupkach... Pobocza zdecydowanie w ich słowniku nie było. Dobrze, że na razie nic z przeciwka nie jedzie. Pniemy się więc mozolnie do góry...Jedziemy, jedziemy, jedziemy....GDZIE JEST JAKAKOLWIEK TOALETA?! Pierwsza serpentyna, piąta, 2869ta... Ale, że tyle ich nie ma? Jasne, że nie, ale słyszeliście o teorii względności? Polega ona na tym, że wszystko zależy od punktu odniesienia. A dla mojego pęcherza punktem odniesienia była toaleta. A do tejże toalety była to CONAJMNIEJ 2869ta serpentyna! Jedziemy dalej, jedziemy....CHOCIAŻ MAŁY KRZACZEK! ....Jedziemy... Jestem na takim etapie, że nawet przestępowanie z pośladka na pośladek nic nie daje...Mocz mi zaraz uszami pójdzie, a tu nawet zatrzymać się nie ma jak! Czy to wogóle jest droga dla samochodów? Bo zdecydowanie nie wygląda! Jak się nie posikam to się zes... z powodu tej drogi. W końcu po kilkudziesięciu godzinach (tyle ich było dla mojego pęcherza - teorii względności cz.2) wjeżdżamy na szczyt przełęczy. Naszym oczom ukazuje się jakaś gospoda. Gospoda, w której MUSI BYĆ TOALETA! Dzięki Ci Boże!!!!!!! Leeeeecę! JEST! I na prawdę było mi wszystko jedno, że to było to:

Widziałam już takie toalety w Grecji, więc nie robią one na mnie wrażenia. Za to miny moich dzieci były bezcenne 😂😂😂 Syn oczywiście sobie poradził, wiadomo, facetom w życiu zawsze łatwiej, nie tylko przy sikaniu. Córce musiałam wytłumaczyć jak się z tego przybytku korzysta, choć jak mam być szczera sama nie do końca pamiętałam w którą stronę się na tym czymś usadowić... wróć! ... raczej u......hmmm... ukuckowić?!  W toalecie zero jakiejkolwiek podpowiedzi. Internetu w tej zapadłej dziurze brak. Ale nie czepiajmy się. Grunt, że toaleta była! Drogą dedukcji doszłam do wniosku, że skoro drzwi nie mają żadnego zamka, dla własnego bepieczeństwa i komfortu korzystania lepiej będzie się usadowić (sic!) przodem do drzwi. Zresztą jak mam być szczera, miałam taką potrzebę, że byłabym w stanie wysikać się nawet w pozycji na nietoperza. Dobrze, że w porę sobie przypomniałam o zdjęciu i odpowiednim ułożeniu spodni.

W tak zwanym międzyczasie (choć dla mnie to był raczej raj na ziemi zwany JAKĄKOLWIEK TOALETĄ) mój mąż usiłował zamówić kawę. Zaczęło się od tego, ze wchodząc do części restauracyjnej, od progu rzuciliśmy "hello" czy też inne "good afternoon" do znajdującej się tam kobiety/właścicielki/obsługi. Za co zostaliśmy potraktowani wrogim spojrzeniem i ostentacyjną ciszą. Ki czort? Ja rozumiem, że teren delikatnie mówiąc odległy, do cywilizacji może i daleko, ale heloł, "hello" jest raczej ogólnonarodowym pojęciem! Niezrażony mąż zamawia kawę a kobieta zaczyna coś jazgotać raczej po włosku i pokazywać na zegarek, Ale, że kurde co?! Przecież nie zamawiamy cappuccino po południu, ale klasyczne espresso. O co chodziło kobiecinie do tej pory nie potrafię rozkminić. Grunt, że toaleta była. 

Przed owym niegościnnym przybytkiem (ale z toaletą!) ku naszej radości spotkaliśmy Polaków na motorach. A że Polak Polakowi nie wilkiem na obczyźnie, zagadaliśmy rodaków. Taki zwykły podróżniczy small talk. Przy okazji panowie nas zapytali czy my tą drogą jechaliśmy samochodem. Nie kurczę, szliśmy na piechotę a auto za sobą ciągnęliśmy. Przecież widzieli, że przyjechaliśmy! No bo "wiecie Państwo, ta droga dla samochodów to raczej niekoniecznie". Serio?! Jakoś kurczę nie zauważyłam! 

Dla własnego spokoju nie dopytywałam czy myśleli o drodze na przełęcz czy z przełęczy. "Bo w sumie tu i tu (domyślnie, odnośnik na mapie) jest taka normalna droga, nią łatwiej przejechać". No ja pier..... Mężu, musimy porozmawiać! Mąż się mi potem tłumaczył, że to chyba wujek Google nam ustawioną trasę przestawił, ale znając zamiłowanie mojego męża do Tour de France czy innego Giro Italia i biorąc pod uwagę fakt, że parę miesięcy wcześniej właśnie na tej trasie odbywało się wspominanie Giro, ja mu po prostu nie wierzę.

Swoją drogą po powrocie do domu mąż oglądał wcześniejsze wiosenne rzeczone Giro. Przy okazji zerknęłam na tv.... kurczę, "nasza" pseudodroga jak nic! Podczas takich wyścigów jak może wiecie komentatorzy siedzą i .... no cóż....komentują. A że wyścig trwa długo, to sobie gadają co im przyjdzie do głowy jakby im kto za "wierszówkę" płacił. No więc siedzą i piep.... o d..pie Sofiji. Leciało to mniej więcej tak: "zobacz jaka ta drogą wąska...toć to nie droga, to ścieżka rowerowa. Czy tamtędy jeżdżą samochody?" NO SERIO?!

Opisana przełęcz pokonuje 1326 metrów w pionie ze średnim nachyleniem 10.8%, w porywach do 18%. Same liczby może nie robią wrażenia. Ale wierzcie mi na słowo, 18% nachylenia autem zapakowanym na maksa, pnącym się po ścieżce rowerowej jest ekstremalnym przeżyciem. Nie wiem jakim cudem (tzn. wiem, nikt normalny tamtędy autem nie jeździ) nic nie jechało z naprzeciwka bo na tej drodze, najzwyczajniej minąć się nie da. Szukając w Internecie jakiś informacji o tej trasie znalazłam jedynie opinie nomen omen rowerzystów.

Owa przełęcz nosi nazwę Mortirolo. Morte to po włosku śmierć. Przypadek? Nie sądzę :/ W każdym razie nie róbcie tego autem.



Interesują Was tematy motoryzacyjne i ekstremalne drogi? TUTAJ znajdziecie więcej postów o tej tematyce.

Jeśli chcecie zlokalizować na mapie opisane w poście lokalizacje oraz wszystkie lokalizacje z bloga, zapraszam do mapy interaktywnej, która otworzy się dla Waszej wygody w nowym oknie. Najedź na wybraną pinezkę i kliknij nazwę lokalizacji, która pokaże Ci się pod mapą aby wyświetlić zdjęcia i link do odpowiedniego posta 😀. Kliknij strzałkę po prawej stronie nazwy lokalizacji, aby wyznaczyć do niej trasę. Powiększaj mapę aby zobaczyć więcej pinezekKliknij na napis "Patent na Wypad" (w wersji komórkowej na dole ekranu) aby wejść w legendę, gdzie znajdziesz listę lokalizacji lub będziesz mógł wpisać konkretną lokalizację w lupkę.

Linka do lokalizacji na mapie Google z niniejszego bloga znajdziecie także poniżej - szukajcie pod tekstem słowa "Lokalizacja...."

A jeśli chcecie przeczytać więcej wpisów w moim blogu, z pewnością ułatwi Wam to TA LISTA , zaś zbiór niektórych wcześniejszych map znajdziecie TUTAJ.

A może interesują Was gotowe propozycje tras? Zapraszam TUTAJ.

#patentnawypad #podroz #podroze #blog #travelblog #włochy #italy #visititaly #italytravel #mortirolo #passomortirolo #passodellafoppa #alpy

Komentarze