Geocaching, czyli patent na wakacyjne perełki
Kolejny austriacki post chciałam zacząć od zdania: w to miejsce trafiliśmy dzięki geocachingowi. Ale po chwili pomyślałam, że pewnie niektórzy z Was nie wiedzą czym jest geocaching! Dlatego zarządziłam zmianę planów i dzisiaj będzie o geocachingu.
Przydatną praktyką, niestety wymierającą od jakiegoś czasu, były w Austrii "wystawki" na wejściu do apartamentu czy hotelu z reklamówkami ciekawych miejsc w okolicy. Teraz czasem do kart turystycznych, o których pisałam w poprzednim poście, są dodawane minikatalogi ze spisem zniżek, jakie daje karta i z nich można się dowiedzieć co warto zobaczyć. Ale jest też geocaching!
Czy będąc dzieckiem bawiliście się w szukanie skarbów? Z pewnością tak, prawda? Geocaching to taka zabawa w szukanie skarbów dla dorosłych i dla dzieci. Tyle, że w tym przypadku nie szukamy skrzyni ze skarbem piratów, ale za to znajdujemy coś o wiele cenniejszego. Ale do rzeczy.
Na całym świecie i to w dosłownym tego znaczeniu, bo nawet na środku Sahary czy na Antarktydzie, poukrywane są tzw. "kesze". Czym jest kesz? To skrytka, zazwyczaj pudełko, skrzyneczka, jakikolwiek pojemnik. W keszu znajduje się logbook. I co w tym ciekawego?- zapytacie.
No i teraz przechodzimy do najważniejszego. Kesze są ukryte. Aby je znaleźć, trzeba się zaopatrzyć w aplikację (i tu nasze dzieci nagle zaczynają słuchać o czym mówimy),
założyć w niej konto i odpalić mapę. Ta mapa pokaże nam gdzie znajdują się kesze, a nawet ponawiguje nas do nich za pomocą kompasu jednocześnie pokazując odległość jaką mamy do pokonania. Każdy kesz jest ukryty pod określonymi kordami, czyli pod współrzędnymi geograficznymi. O! Czegoś przydatnego jednak uczą w tej szkole! Ale jak wspomniałam, nie musimy się trudzić w odszukiwaniu tych współrzędnych, bo zrobi to za nas komórka dzięki systemowi GPS. Brzmi łatwo prawda? Ale tak na prawdę łatwo nie jest (ok, czasem jest, zwłaszcza jak nabierzecie trochę wprawy), bo same współrzędne to nie wszystko. Trzeba jeszcze tego kesza znaleźć. A nie leżą one na widoku, tylko są ukryte w różnych miejscach. Czasem będzie to dziupla, czasem barierka przy schodach, a czasem szczelina w skale, albo dziura w murze. Zdarza się, że te skrytki są na prawdę trudno dostępne i bardzo trudno je znaleźć, bo kordy (czyli koordynaty - współrzędne geograficzne) są przestrzelone, czyli niedokładne, albo po prostu GPS wariuje.. Ale gdyby było łatwo, nie byłoby zabawy! Ukrycie skrytek ma też bardzo prozaiczne wytłumaczenie. Chodzi o to, aby ktoś, kto nie wie o co w tym chodzi, po prostu nie zabrał kesza ze sobą. Dlatego też keszy należy szukać dyskretnie!!!
Gdy już znajdziemy takiego kesza, wyjmujemy z niego logbook i wpisujemy swoją wizytę. To samo robimy w aplikacji.
Po co to wszystko? Oczywiście po to aby pobawić się w szukanie, ale dla mnie najlepsze jest to, że kesze zazwyczaj znajdują się w ciekawych miejscach. Ciekawych historycznie, pięknych widokowo, interesujących z innych względów.
Czyli mamy dwa w jednym: zabawa w szukanie "skarbów" i odkrywanie miejsc, które warto zobaczyć, a o których często nie znajdziecie informacji w przewodnikach.
Tak jak to miejsce w Alpach. Niby nic, dziura w ziemi. Ale jak się okazało, dzięki takim dziurom zasilane są lodowce. Woda wpadającą do nich przemieszcza się w kierunku lodowców i tam zamarza! Nawet nie mieliśmy pojęcia, że jest coś takiego, a bez geocachingu na pewno byśmy nie trafili w to miejsce.
W aplikacji każdy kesz jest opisany, a w zasadzie opisane jest miejsce, w którym się znajduje. Oczywiście mówię o okolicy, a nie dokładnym umiejscowieniu skrytki (choć i z tego zakresu są mniej lub bardziej dokładne informacje). Znajdziecie też dziennik aktywności, z którego możecie wyczytać kto i kiedy znalazł kesza, a przez to zorientujecie się, czy kesz jeszcze jest w danym miejscu. Czasem zdjęcia podpowiadające gdzie szukać skrytki. Sami też możecie tworzyć kesze, jest w sieci nawet sklep z odpowiednimi akcesoriami - jeśli nie chcecie ich zrobić sami.
Kesze są różnej wielkości i to też jest określone w aplikacji. Czasem to maluteńkie pojemniczki:
Gdy kesz jest magnetykiem, zawiera w sobie magnes, dzięki czemu można go przyczepić do metalowych elementów takich jak na przykład znak drogowy.
A jeszcze wisienka na torcie, a w zasadzie dwie. Często w skrytkach znajdują się małe podarunki dla znajdujących. Czasem jest to breloczek, czasem ciekawy żeton, czasem figurka z kinderjaja ;) Możecie je wziąć ze sobą, ale wtedy koniecznie zostawcie coś od siebie.
Ten powyżej krąży po świecie od 2020 roku, przez ten czas przejechał 10 152 km, wystartował z Niemiec, obecnie przebywa w 49tym keszu, a najdalej był na Maderze:
Kesze są różne. Tradycyjne (czyli skrytki) wirtualne, zagadkowe, kesze wydarzenia i wiele, wiele innych. Oprócz Geocachingu jest też Opencaching (jest w tej samej aplikacji). Z tego co udało mi się znaleźć w sieci, na świecie jest ponad 3,5 miliona skrytek. To oznacza, że gdybyście codziennie chcieli znaleźć tylko jedną, znalezienie wszystkich zajęłoby Wam ponad ... 9000 lat!!!! Sama aplikacja i szukanie keszy, wpisywanie wizyt nic nie kosztuje!
A teraz ściągnijcie aplikację i zobaczcie, że najbliższy kesz czeka na Was już za rogiem! A do tego wrażenie, jakie dzięki tej wiedzy zrobicie na swoich dzieciach jest bezcenne!















Uwielbiamy kesze. Mamy dokładnie takie same spostrzeżenia i doświadczenia. Pozdrawiam Kachna
OdpowiedzUsuńCiekawe
OdpowiedzUsuńFajnie napisane ,lekko i ciekawie.Chyba wgram sobie te appke przed najbliższymi wakacjami.Do zobaczenia w teatrze w najbliższy wtorek
OdpowiedzUsuńJest moc😉😉
OdpowiedzUsuńCzuc potencjał przyszłej gwiazdy🤩🤩🤩
OdpowiedzUsuń